Steinhart
Ocean 2 - data zakupu 04.2013
Druga rocznica mojej pasji zegarkowej pokrywająca się z
moimi urodzinami miała obyć się tym razem bez nowego nabytku. Spore zebrane
stadko oraz ostatni spontaniczny zakup MC Semjorki zapoczątkował moje nowe
podejście do kolekcjonowania oraz dał oddech budżetowi. Wszystko to początkowo
nawet zaczynało się udawać, niestety do czasu pięknego weekendowego popołudnia
spędzanego na forum CW.
Moje zamiłowanie do produktów z logo Steinharta nie przemija
przez co dość systematycznie zaglądam do tematów z nimi związanych. Nieraz
szukając nowego nabytku zaglądam na stronę marki, sprawdzając czy Gunter nie
wypuścił nowego modelu odpowiadającego mi stylistycznie. Tak też było i tam
razem i owego felernego wieczorku zajrzałem do wątku z nowościami. Forumowy
kolega, będący jednocześnie dystrybutorem Steinharta na Polskę pokazał odświeżony
model Ocean 2, który to przez długi czas znajdował się na mojej liście życzeń.
Zaprezentowana nowa kolorystyka nie do końca do mnie przemawiała co niestety
podsumowałem wpisem na forum. Efekt był łatwy do przewidzenia - krótka wymiana
zdań z Łukaszem połączona z ciekawą propozycją handlową, spowodowała, że myśl o
zakupie Ocean 2 spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.
Marka Steinhart jest stosunkowo młoda firmą, która mimo to
przez ostatnie kilka lat działalności wyrobiła sobie ugruntowaną pozycję na
rynku. Oferta dostępnych modeli jest systematycznie powiększana i pomimo, że w
swojej ofercie Gunter posiada modele inspirowane innymi producentami takie jak
Ocean 1 czy Marine Chronograph to przede wszystkim nie brakuje mu swoich własnych
projektów, a prezentowane nowe modele zdradzają ich wyższe aspiracje. W nowo
wprowadzonej linii Premium został zaprezentowany pierwszy mechanizm
bazujący na szwajcarskim unitasie oraz będący jego daleko idącą modyfikacją, a
takimi zabiegiem nie może się poszczycić wiele bardziej prestiżowych producentów.
Bardzo dobry stosunek jakości do ceny spowodował także, że producent często
zapraszany jest do współpracy przy tworzeniu serii limitowanych zegarków dla
for zegarkowych.
Model Ocean 2 nie dawał mi spokoju już od czasu swojej premiery. Elegancki nurek o ciekawych proporcjach i kolorystyce wydawał mi się idealnym kandydatem na wakacyjnego kompana, który sprawdzi się zarówno jako luźny zegar do pracy jak i po godzinach. Nie bez znaczenia był fakt, że był on dostępny a do tego dobrze wygląda na pasku gdyż moje spora niechęć do bransolet ciągle trwa. Zbliżające się nieuchronnie lato przy wsparciu handlowym Łukasza spowodował, że tym razem uległem i po 2 dniach oczekiwaniach otrzymałem paczkę z zegarkiem.
Opakowanie nie różni się niczym od tego w którym przyszły
wcześniejsze posiadane przeze mnie Steinharty, białe kartonowe pudełeczko
skrywa czarne etui, które dość dobrze zabezpiecza zegarek przed podróżą. Poza
zegarkiem właściwym otrzymujemy jak zawsze przywieszkę, instrukcje, fakturkę oraz
gratisowy pasek. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre – a to główna zasługa
zastosowanej niespotykanej kolorystyki. 43mm koperta stwarza wrażenie bardzo
wygodnej a zawdzięcza to odpowiedniej długość ładnie wyprofilowanych uszu,
delikatnej osłonie koronki oraz rozsądnej 13mm wysokość. Bliższe przyjrzenie się
kopercie zdradza nam, że Steinhart do projektu mocno się przyłożył, wszystkie płaszczyzny są dobrze obrobione, brak tu ostrych krawędzi a polerowane ranty świetnie współgrają ze szczotkowanymi bokami. Wyraźna faktura znajdująca się na sygnowanej, zakręcanej koronce ułatwia pewny chwyt i przyjemną pracę. Tu także widać kolejny smaczek w postaci wyciętej linii na koronce, która to po zakręceniu idealnie współgra z osłoną koronki.
Z dużą starannością wykonano 120 klikowy, jednokierunkowy
bezel. Mocne moletowanie oraz 6 charakterystycznych wgłębień pozwala nam cieszyć
się jego przyjemną i pewną pracą. Wykonany z szafirowego szkła insert skrywa
skalę charakterystyczną dla nurków, która naniesioną została za pomocą
jasnoniebieskiej masy fluorescencyjnej. Kopertę zamyka minimalnie wypukłe
szafirowe szkło wyposażone w podwójną wewnętrzną powłokę antyrefleksyjną.
Spoglądając na tarczę nie sposób nie zgodzić się z tym, że
została ona przemyślana i dopracowana do najmniejszego szczegółu. Trzy
poziomy tarczy na którą składają się: zewnętrzny metalowy ring ze nadrukowaną
skalą minutową, ryflowana część, na której zostały naniesione nakładane
polerowane indeksy oraz najniżej położona prosta powierzchnia z białymi
nadrukami razem tworzą spójny projekt. Nie zapomniano także o okienku daty, które
znalazło się na godzinie szóstej, podkreślonym przez polerowaną ramkę. Smaczku
nie brakuje także nietuzinkowym wskazówkom, które dobrano z niezwykłą starannością.
Ich długość oraz kształt dobrano w moim odczuciu idealnie. Dodatkowo, świecący
punkt znajdujący się na wskazówce sekundowej porusza się po orbicie wyznaczonej
z przecięcia się dwóch płaszczyzn tarczy - taka drobnostka a cieszy. Także
przeciwwaga znajdująca się na jej końcu ma nietuzinkowy kształt, który wraz z
ruchem pięknie podkreśla napisy znajdujące się w centralnej części. Nie można
nie wspomnieć o tym, co w każdym pełnoprawnym nurku jest istotne - czyli
warstwie luminescencyjnej, która znalazła się na wszystkich wskazówkach oraz
polerowanych indeksach. Po krótkim naświetleniu świeci ona dość intensywnie ładną,
jasnoniebieską barwą.
Także zakręcany dekiel, na którym to znalazł się ładny
grawer rekina wykonano z dużą precyzją. Pod nim dyskretnie cyka najpopularniejszy
tani szwajcarski mechanizm - czyli Eta 2824-2 w wersji Elabore. Sprawdzona i pewna konstrukcja posiada wszystko czego można oczekiwać od tej klasy mechanizmu - częstotliwość pracy wynosząca 28800 wahnięć na godzinę, funkcję stop sekundy oraz możliwość ręcznego dokręcania sprężyny. 38 godzinna rezerwa chodu także wydaje się być całkowicie wystarczającą. Popularność tej konstrukcji ma także dodatkowy atut -
bezproblemowy ewentualny serwis u niemal każdego zegarmistrza (nie mylić z
bakteryjkarzem).
To do czego przyzwyczaił mnie Steihart to świetnej jakości
oryginalny pasek. Także i tym razem się nie zawiodłem. Znajdujący się na lekko
wygiętych teleskopach 22mm mięsisty skórzany pasek został pokryty warstwą z
domieszką gumy dzięki czemu powinien znosić bezproblemowo letnie upały.. Jest
on dość sztywny, jednak po dopasowaniu go do nadgarstka gwarantuje świetny
komfort noszenia. Jego zwieńczenie stanowi szczotkowana sygnowana porządna
klamra.
Podsumowując przygodę z Ocean 2 widać, że Steinhart bardzo
do tego modelu się przyłożył. Zegar sprawia wrażenie bardzo dopracowanego, w którym
zadbano o najmniejsze nawet szczegóły. Świetne wykonanie, bardzo dobrej jakości
pasek, szafirowy bezel i szkło z podwójną warstwą AR w połączeniu ze sprawdzony
mechanizmem to atuty tego produktu. Świetnie pasuje on do letniej garderoby a
wesoła kolorystyka podkreśla nieformalny klimat. Do tego kształt i rozmiar
koperty powoduje, że jest to jeden z dwóch najwygodniejszych zegarków jakie mam
(dla ciekawski druga jest Magrette), a konkurencja jest całkiem spora.
W podobnej kwocie jaką musimy wydać na Steinharta mamy już
jednak całkiem mocną konkurencję. Bo zarówno Swatch Gruop ze swoimi produktami
takimi jak Certina DS Action Diver oraz Tissota Seastara 1000 czy niemała ilość
produktów japońskich takich jak Seiko Sumo czy Orient Star M Force mocno kusi -
a produktów tych specjalnie nie trzeba reklamować. Jednak wszystkie te zegarki
w moim odczuciu nie posiadają takiego współczynnika FUNFACTORA jak recenzowany
Ocean 2, a to jest bezcenne. Jest to już 3 steinhart w mojej kolekcji i po raz
kolejny się na marce nie zawiodłem, w efekcie czego prawdopodobnie nie będzie
to ostatni produkt z tym logo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz