poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kemmner Tonneau

Kemmner Tonneau No. 128 (data zakupu: 10.2011)

Mówi się, że o gustach nie powinno się dyskutować. Patrząc na różnorodność posiadanych przeze mnie zegarków faktycznie coś w tym jest. Większość z nich można by zaklasyfikować jako zegarki do pracy, raczej stonowane o uniwersalnym rozmiarze i standardowej kolorystyce, a posiadane modele Aviatora czy Seiko ciężko nazwać ekscentrycznymi. Brak tutaj typowo kolorowych diverów, g-shoków, czy zegarków o wymyślnych kopertach i paskach. Nie powinno więc dziwić, że kolejnym “nieplanowanym” zakupem stał się Tonneau.
 
Na Kemmnera wpadłem przypadkiem przeglądając chyba największe forum zegarkowe czyli popularny WUS. W jednym z wątków pojawił się bohater niniejszej recenzji i od razu stwierdziłem, że to jest to - muszę go mieć. Beczułka z powodu ceny zajmowała jednak na mojej liście pozycję 2 za Orientem, którego jednak wybrany model okazał się nieosiągalny. Kolejne przemyślenie budżetu i efekt był prosty do przewidzenia - realizacja kolejnej pozycji z listy. 
 
Czym w ogóle jest Kemmner.? Pytanie w sumie nie powinno brzmieć czym a kim. Roland Kemmner - jest to pasjonata, który produkuje pod własnym szyldem krótkie serie zegarków w oparciu o własne projekty i elementy pochodzące od różnych producentów. Sprzedaż odbywa się poprzez kontakt via email bądź ebay. Jednym z modeli - chyba najbardziej znany i o największej limitacji - jest Tonneau. 
 
Samo nabycie zegarka nie było trudne, jest on dostępny w zatoczce w rozsądnej cenie. Co prawda podczas zakupów kurs euro nie zachęcał, jednak chęć posiadania niniejszego modelu była na tyle duża, że ten agurment nie był w stanie mnie powstrzymać. I tak po około tygodniu oczekiwania szczęśliwe dotarł do mnie pierwszy Niemiec. Sam zegarek przychodzi do nas w Etui na dwa zegarki bez logo firmowego. Dostaniemy do niego oczywiście fakturkę będącą równocześnie gwarancją. Dodatkowo w gratisie otrzymujemy także narzędzie do zmiany pasków. Brak pudełka firmowego w tej cenie nie specjalnie przeszkadza, a samo etui okazuje się dużo praktyczniejsze niż "firmowe" pudałeczka. Dodatkowo sam zegarek po bliższym poznaniu wszystko nam wynagradza gdyż można go podsumować jednym słowem - Jakość! Jego wykończenie stoi na bardzo wysokim poziomie, wszystko jest dopracowane i nie ma elementu, do którego można by się przyczepić. Porównując go z Certiną czy Edoxem nie dostrzegłem niczego w czym zegarki z szwajcarskim rodowodem by przeważały. Ba, Kemmner posiada dwa szkiełka szafirowe - Certina jedno. 
 
40mm polerowana koperta w kształcie "tonneau" czyli beczułki została wykonana z dużą starannością. Traczę wykonano w czarno matowej kolorystyce. Wyposażona ona została w srebrne nakaładane indeksy godzinowe oraz okienko daty na godzinie 6. Ładnie profilowanej srebrne wskazówki zostały pokryte białą warstwą luminenscecyjną. W kolorze tym umieszczono także logo producenta, napis "automatic" oraz "made in german". Wszystko zostało przykrytę lekko wypukłym szafirowym szkłem pokrytym niesamowitą warstwą antyrefleksyjną. Uzupełnieniem koperty jest ładna koronka na której umieszczono literkę K, a od spodu oczywiście nie mogło zabraknąć przeszklonego dekielka ukazujący Etę 2824-2. Zegarek przychodzi do nas na czarnym 22mm grubym matowym pasku wyposażonym w podwójne zapięcie motylkowe. Także tutaj umieszczono logo Kemmnera. Pasek jest bardzo wygodny i szybko dopasowuje się do nadgarstka. 
 
O samym mechanizmie nie będę się rozpisywał, gdyż Eta 2824-2 jest chyba najbardziej znanym tanim szwajcarem, o którym napisano już wiele. Sprawuje się on dokładnie tak jak w mojej Certinie. Cieszy fakt, że jest to automat ze stop sekundą oraz z możliwością dokręcania - a jak wygodna jest to funkcja zdałem sobie sprawę kupując kolejny zegarek. Na deklu umieszczono także indywidualny numer zegarka - w moim przypadku - 128. 



Powinienem zadać sobie pytanie czy był mi potrzebny kolejny czarny elegancki zegarek? Odpowiedź jest dość prosta, bo jak się podobał to znaczy, że był potrzebny ;). Pełni on funkcję podobną do Certiny czy Edox, czyli zegarka wyjściowego i eleganckiego, który zakładany jest także do garnituru. Mimo wszystko, nie straszny mu mniej oficjalny strój a eksperymenty z paskami mogą mu w tym pomóć. 
 
Kilka słów podsumowania. Zegarek tworzy niesamowite wrażenie i spokojnie można go porównywać z zegarkami w przedziale cenowym do 5k skąd wyjdzie z większości pojedynków obronną ręką. Co prawda marka nie będzie tak rozpoznawana, jednak to co dla jednych jest wadą dla mnie jest zaletą. Za rozsądne pieniądze ok. 300 euro dostajemy świetnie wykonany produkt, "made in germany", a do tego bardzo niszowy. Prawdopodobieństwo na trafienie drugiej osoby w tym zegarku jest niemal zerowe!

1 komentarz: