niedziela, 10 września 2017

Atlantic Worldmaster 1888 „Lusso” Unitas 52950.41.45R

Atlantic Worldmaster 1888 „Lusso” Unitas 52950.41.45R (data zakupu 03.2017) 
Panujący ostatnio w moim życiu chaos chcąc nie chcąc przekłada się również i na mojego bloga. Duże przerwy w publikowaniu recenzji oraz brak panującej chronologii nietrudno jest bowiem chyba zauważyć. Niestety, w życiu już tak czasem bywa, że jedna dziedzina zaczyna przeważać i przyćmiewać pozostałe a w moim przypadku jest nią po prostu praca. Wspomniany więc chaos to może dość niefortunnie dobrane słowo, bo narzekać nie specjalnie jest chyba na co (choć to nasza narodowa cecha), szczególnie że jej ilości sam sobie jestem winien. W konsekwencji niestety przede wszystkim ucierpiało na tym moje zegarkowe hobby a co za tym idzie również i blog. Oczywiście, nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś kto raz wsiąknął w ten tykający świat jest w stanie z niego tak łatwo zrezygnować. Tak przynajmniej jest w moim przypadku i pomimo notorycznego braku czasu zawsze znajduję te kilka chwil w ciągu codziennej gonitwy aby zajrzeć na fora czy grupy z zegarkami związane czego efektem ubocznym jest ciągła niewielka rotacja w mojej skromnej kolekcji.

sobota, 6 maja 2017

Compadre 8012G

Compadre 8012G (data zakupu 04.2017)
Zawsze zastanawiała mnie niewyobrażalna wręcz zdolność twórców z kraju środka do tworzenia dziwnych nazw i napisów na swoich produktach. Trzeba przyznać, że mają oni do tego niezaprzeczalny talent. Przykłady ze świata zegarkowego można by oczywiście mnożyć a aby znaleźć potwierdzenie moich słów wystarczy przejrzeć produkty dostępne na zatoce czy alibabie. Czasem mam wrażenie, że do ich generowania wykorzystują oni funkcję random z tylko im znanego słownika. Nie problem jest również znaleźć zegarki, której w swojej nazwie odwołują się do roku ich powstania - przykładowo jeszcze z piętnastego wieku, z którym to kompletnie nie mają nic wspólnego. O takich kwiatkach jak opisywanie widocznego koła balansu turbilionem, nader często występującym napisie chronometr czy zapis o mechanizmie automatycznym na zegarku wyposażonym w ręczny naciąg sprężyny już nie wspomnę. Szkoda, bo nieraz kilka słów literatury na tarczy za dużo powoduje, że całkiem ciekawy projekt traci sens. Bohater dzisiejszego wpisu również zalicza się do tego niechlubnego klubu. Co więc skłoniło mnie do jego nabycia? O tym kilka zdań poniżej. 

niedziela, 26 marca 2017

Alpina Alpiner 4 Chronograph "Race for Water" Limited edition AL-860AD5AQ6

Alpina Alpiner 4 Chronograph "Race for Water" Limited edition AL-860AD5AQ6 (data zakupu 02.2016)


Każdy kto zna moje zamiłowanie do zegarków wyposażonych w funkcje stopera dobrze wie, że koło limitowanego modelu Alpiner 4 ”Race for Water” nie mogłem po prostu przejść obojętnie. Już jego pierwsze zdjęcia znalezione w sieci zaraz po prezentacji, która miała miejsce w roku 2014 na targach w Bazylei spowodowały, że długo nie mogłem oderwać od niego wzroku. Charakterystyczna koperta serii Alpiner 4 oraz układ totalizatorów zwany bi-compax na myśl od razu przywodzi mi mojego świętego Grala jaki jest Hamilton Pan Europ, a to właśnie do tego zegarka mam słabość jak do żadnego innego modelu z mojej kolekcji. Niestety, jak to zazwyczaj bywa w przypadku szwajcarskich producentów oraz edycji limitowanych sugerowana cena detaliczna przekraczająca pułap 10 000 PLN już na wstępie skutecznie odstraszyła mnie od jego ewentualnej próby zakupu. Wszystko jednak do czasu.

niedziela, 19 lutego 2017

G. Gerlach Kosmonauta PVD

 Gerlach Kosmonauta PVD (data testu 02.2017)
 
Ostatnio nie mam czasu na nic. Tym bardziej na zegarki. Mimo wszystko w ramach wytchnienia od codziennej gonitwy z przyjemnością wieczorem zaglądam na fora i grupy z nimi związane. W końcu nie tak łatwo jest zrezygnować z prawie sześcioletniej pasji z nimi związanej. Co prawda, energia z jaką rozwija się moja kolekcja a zarazem i niestety mój blog mocno przyhamowała co nie zmienia faktu, że czasem coś z wypatrzonych w sieci zdjęć nowych modeli jest w stanie mnie mocno zainspirować. Ba – nawet w tym roku udało mi się już dokonać jednego nowego zakupu i to dość niespodziewanego ale o tym mam nadzieję napisać innym razem. Ta historia po raz kolejny już dotyczy zegarka fundacji G. Gerlach, który szczęśliwie dotarł w moje ręce.