G Gerlach Enigma (data testu 02.2016)
Recenzje zegarków fundacji G.
Gerlach na moim blogu stają się już powoli swoistą tradycją. Dzięki
przeprowadzanym co pewien czas akcjom promocyjnym związanych z udostępnianiem
przez producenta swoich wybranych modeli dla członków forum zegarkowego Czwarty
Wymiar systematycznie nadarza mi się okazja aby obcować z ich produktami. Muszę
przyznać, że bardzo lubię brać udział w tym swoistym forumowym maratonie, który
umożliwia nieraz zapoznać mi się z produktami, które nie zawsze znajdują się w kręgu
moich zainteresowań. Warto czasem bowiem wyrobić sobie zdanie o danym modelu
aby móc je później skonfrontować z resztą zegarkowej społeczności na różnych
forach i mieć punkt odniesienia do innych produktów.
Tym razem do testów udostępniony
został jeden z najnowszych wypustów fundacji jakim jest tajemniczo brzmiąca z
nazwy Enigma. Nie będę ukrywał, że jest to jeden z tych zegarków, które jeszcze
przed swoją premierą potrafił podnieść mi nieźle ciśnienie i to niestety w negatywnym
słowa tego znaczeniu. Całemu zamieszaniu jak zawsze w moim przypadku winny jest
kwarc. Przed testem obiecałem sobie jednak, że opisując wrażenia związane z
obcowaniem z Enigmą spróbuję zachować chłodny dystans wierząc, że chłopaki
dostrzegą drzemiący w tym projekcie potencjał i z czasem wprowadzą też do
oferty model wyposażony w mechaniczne serce.
Jak na złość zegarek dotarł do
mnie w mało fortunnym momencie, przez co z wyznaczonych standardowo siedmiu dni
na testy pozostało mi jedynie pięć. Czy czas ten wystarczył mi aby wyrobić
sobie zdanie na jego temat? Oczywiście, że tak. Kupując zegarek w sklepie stacjonarnym
nie mamy wszak nawet grama takiego komfortu jaki daje kilkudniowe jego
użytkowanie. Tych dwóch dni brakuje mi po prostu dlatego, że Enigma okazała się
wyjątkowo wdzięcznym obiektem do testów Jest to po prostu jeden z tych zegarków,
o których obecności na ręku zapomina się już po chwili, a większości z was nie
muszę przekonywać jak ważna jest to cecha użytkowa.
Tradycyjnie warto zacząć od tego
w jakiej formie dociera do nas Enigma. Klasyczne jasne drewniane pudełeczko
sprawia sympatyczne wrażenie i osobom, które jeszcze nie dorobiły się
zbiorczych skrzyneczek (są takie?) może służyć za ekspozytor do tymczasowego przechowywania
swojego Gerlacha. W środku jak zawsze w przypadku produktów z logiem fundacji
bywa, w osobnej kopercie otrzyjmy skróconą instrukcję obsługi oraz dodatkowe
gadżety w postaci sygnowanej ściereczki i solidnego przyrządu do zmiany paska. Zdejmując
zegarek z poduszki sporym zaskoczeniem okazała się dla mnie niemała waga
Enigmy. Gdyby nie nieżywa tarcza, byłbym przekonany, że mam do czynienia z
zegarkiem wyposażonym w mechaniczne serce. Trzeba przyznać, że już na wstępie
Enigma wzbudziła moje zaufanie sprawiła wrażenie trwałości i solidności.
Pierwsza przymiarka przyniosła kolejne
zaskoczenie. Katalogowe wymiary wynoszące odpowiednio 43x49x13 mm w żaden
sposób nie przekładają się na jej obraz na ręku. Okazuje się bowiem, że na żywo
mamy do czynienia z naprawdę kawałem solidnego czasomierza. Winna jest temu
koperta, a dokładniej jej charakterystyczny masywny kształt, który na myśl od
razu nasunął mi inne zegarek z mojej kolekcji jakim jest Magrette Moana. I to
właśnie te kształty powodują, że Enigmę nosi się tak samo dobrze – a wspomniana
Magrette to jeden z najwygodniejszych zegarków z mojej kolekcji. Osoby z
mniejszymi nadgarstkami nie powinny jednak specjalnie obawiać się jej wymiarów,
bo 49mm od ucha do ucha oraz kształt koperty skutecznie rekompensują ewentualne
braki centymetrów w obwodzie.
Jakość wykonania koperty broni
się sama. Nawet chcąc nie specjalnie jest tu do czego się doczepić.
Szczotkowane powierzchnie wyglądają dobrze i podkreślają roboczy charakter
zegarka. Obecność czarnego, stu dwudziesto klikowego bezela, także pozytywnie
odbija się na wizualnej stronie projektu. Pracuje on z przyjemnym, wyczuwalnym
oporem przez co nie powinniśmy mieć problemów z jego ewentualnym przypadkowym
przestawieniem. Przede wszystkim jednak, bezel stanowi ciekawy kolorystyczny kontrast
względem srebrnego wewnętrznego pierścienia z naniesioną skalą tachymetryczną.
I tak dochodzimy do tarczy testowanej Enigmy.
Ponieważ mamy do czynienia z
zegarkiem wyposażonym w dodatkowe funkcji w postaci stopera oraz wskazania
czasie w formacie dwudziesto cztero godzinnym na tarczy nie mogło zabraknąć
dodatkowych totalizatorów. To właśnie one nadają tego specyficznego wyglądu
testowanej Enigmie. Sporo uroku dodają również wyraziste indeksy godzinowe,
które dodatkowo zostały wypełnione masą luminescencyjną. Tej nie zabrakło
również na prostych wskazówkach godzinowej i minutowej. O ile te dobrze wpisują
się w koncepcję tego projekt, to mi jednak nie specjalnie przypadł do gustu kształt
pozostałych, czerwonych, strzelistych wskazówek. Także zastosowany niemal
granatowy kolor tarczy, zważywszy na zastosowaną na szafirowym szkle mocną
warstwę antyrefleksyjną osobiście mnie nie powalił. Producent o tym fakcie tym pomyślał
już zawczasu i Enigmę możemy zakupić w aż sześciu wersji kolorystycznych – w tym
w bardzo wyrazistych żółtym i pomarańczowym.
W przypadku zegarka wyposażonego
w kwarcowy mechanizm nikogo nie powinno dziwić zastosowanie pełnego dekielka. Jego
spora powierzchnia umożliwiła przestawienie na nim sporej grafiki
symbolizującej złamanie szyfru Enigmy. W środku koperty znalazł się mechanizm
jednej ze spółek Seiko o symbolu TMI VK64, który jak już wspomniałem został
wyposażony w datownik, wskaźnik czasu dwudziesto cztero godzinnego oraz
trzydziesto minutowy stoper. To co może razić w tym mechanizmie to brak
sekundnika i chcąc ożywić tarczę należy użyć po prostu górnego przycisku
włączającego stoper. Wspominając już o nich należy zauważyć, że pracują one
dość lekko, czyli charakterystycznie dla mechanizmów zasilanych baterią. Zastosowana
konstrukcja koperty w połączeniu z zakręcaną sygnowaną koronką gwarantuje nam
klasę wodoszczelności aż na poziomie WR200.
Znajdujący się w 22 milimetrowych
uszach czarny, materiałowy pasek, który od spodu został wykończony skórą sprawa
bardzo pozytywne wrażenie. Jego konstrukcja dodatkowo powoduje, że jest on po
prostu wyjątkowo miękki przez co bardzo dobrze dopasowuje się do naszego nadgarstka.
Sporo uroku dodają mu również zastosowane stalowe szlufki oraz sygnowana
szczotkowana klamra. W sumie, gdyby nie to, że widziałem w sieci zdjęcia Enigmy
na meshu, co dla mnie stanowi duet idealny, to ciężko byłoby mi znaleźć
ciekawszą alternatywę niż oryginalnie zaproponowany przez producenta paska.
G. Gerlach swój kwarcowy model
wycenili na kwotę 950 pln i kwota ta wydaje mi się bardzo solidnie wyważona. W
zamian otrzymujemy ciekawy projekt, z polskim DNA, szafirowym szkłem i klasą
wodoszczelności wynoszącą aż WR200. Stanowi on bardzo ciekawą alternatywę dla
osób szukających zegarków o zbliżonej stylistyce z mechanicznymi mechanizmami (a
tych na rynku nie brakuje vide Hamilton Pan Europ, Tissot PRS 516 Chrono H31, Magrette
Moana) w dużo rozsądniejszej cenie. Mimo wszystko wierzę, że znalazłaby się
jednak sporo osób, którzy zdecydowaliby się na dopłatę i zakup takiej wersji
polskiej Enigmy.
Po kilkudniowych testach mogę
stwierdzić, że jest to bardzo udany projekt fundacji G. Gerlach. Jego uniwersalna, ciekawa
stylistyka w połączeniu z dobrze skalkulowaną ceną, bogatą gamą kolorystyczną składają się na dojrzały, kompletny produkt wart zainteresowania. Nie bez znaczenia są tu również polskie korzenie, które zawsze są warte odnotowania i stanowią dla mnie wartość dodaną. Gdyby tylko w środku było ST19 ;)
Bardzo dobra recenzja. Jestem szczęśliwym posiadaczem Enigmy i w 100% podzielam zdanie autora. Osobiście wybrałem czarną tarczę do której nie mam żadnych zastrzeżeń. Czerń wydawała się jakoś bardziej enigmatyczna :P Nie mam aż tak mocnych przekonań co do automatów ale zgodzę się, że mechanizm automatyczny byłby dobrą alternatywą.
OdpowiedzUsuńDla mnie troche zbyt masywny , ale to kwestia gustu
OdpowiedzUsuń