Davosa Pontus All Stars 160.500.66 (data testu 01.2016) - test przeprowadzony dla portalu Zegarki i Pasja
Okres między Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem to specyficzny czas,
który sprzyja chwili zadumy. Z każdej strony jesteśmy atakowani przez wszelakie
rankingi czy też podsumowania wydarzeń mijającego roku. Atmosfera ta udzieliła
się także i mojej osobie. Muszę uczciwie przyznać, że nie był to zły rok i to
pod każdym względem. Dzięki moim testom i teksty udało mi się nawiązać
współpracę z portalem Zegarki i Pasja, w efekcie czego na brak nudy związany z
moim zegarkowym hobby narzekać nie mogłem. To właśnie przez
redakcję ciągle zastanawiam się pisząc te słowa, czy test ten powinienem
zaliczyć jeszcze do roku minionego czy też jako pierwszy roku 2016. Wszystko to
za sprawą niespodziewanego kuriera, który zapukał do mych drzwi w samego
sylwestra z paczuszką z kolejnym modelem na testy.
W kartonowym pudełku czekała na mnie miła niespodzianka w postaci
tegorocznej (czy też raczej już zeszłorocznej) nowości marki Davosa, jakim jest
model Pontus z edycji limitowanej All Stars. Kolekcja ta powstała aby uczcić takie
ikony świata motoryzacji jak Mercedes Benz SL z 1954, Jaguar E-Type z 1961,
Alfa Romeo Montreal z 1970 oraz Renault A110 z 1970. Choć w ostatnim czasie na
rynku nie brakuje nam projektów, które wykorzystują akcenty związane ze światem
sportów samochodowych, to w przypadku prezentowanego modelu ten
szwajcarski producent podszedł do tematu w zupełnie inny sposób. Zamiast
umieszczać na tarczy czy też dekielku logotyp danej marki wraz z zegarkiem w
komplecie dołączona została miniaturka danego samochodu. Trzeba przyznać, ze
każdy z nas ma w sobie odrobinę dziecka i taki zestaw robi na pewno spore
wrażenie stanowiąc nie lada gratkę zarówno dla miłośników motoryzacji jak i
zegarków mechanicznych.
Poza samochodzikiem oraz wykorzystaniem charakterystycznego akcentu
kolorystycznego dla danej ikony motoryzacji próżno jest tu jednak szukać innych
motywów związanych samochodowym światem. Czy to dobrze czy źle pozostawiam już
Waszej ocenie, bo zdania za pewne będą tu mocno podzielone. Oczywiście, same
zegarki z linii Pontus na pewno nie mają się czego wstydzić. Modele te swoim
wyglądem nawiązują do klasycznych zegarków typu pilot, a dodatkowo w przypadku
limitowanej edycji za ich napęd odpowiedzialny jest bardzo lubiany przez
miłośników zegarków, ręcznie nakręcany mechanizm Eta Unitas. W zależności od
modelu w klasycznej bądź też z wprowadzonymi przez producenta modyfikacjami
wersji. Mi osobiście za sprawą dystrybutora marki na Polskę przyszło bliżej się
zapoznać z modelem 160.500.66 nawiązującym do samochodu Mercedes Benz SL.
Już na pierwszy rzut oka zegarek wzbudza bardzo pozytywne wrażenie.
Przyjemnie dobrana kolorystyka oraz klasyczne dla „pilotów” wymiary zachęcały
do przymiarki. I tu od razu spory plus, bo pomimo 44mm średnicy zegarek na ręce
prezentuje się wyjątkowo dobrze i co najważniejsze tak również się nosi. Sukces
jak zawsze tkwi w odpowiednich proporcjach koperty, jej niewielkiej jak na
zastosowany mechanizm wysokości wynoszącej niespełna 13mm oraz nie
przesadzonemu rozmiarowi od ucha do ucha. Jednak w jego przypadku 50mm
zobowiązuje i to nawet pomimo dobrze wyprofilowanych uszu. Osobom mającym mniej
niż 17-17,5cm obwodu w nadgarstku zalecałbym przed ewentualnym planowanym
zakupem wcześniejszą jego przymiarkę. Samo wykończenie koperty nie pozostawia nam
żadnych złudzeń, że producent na niczym w przypadku tego modelu nie oszczędzał.
Wszystkie krawędzie zostały idealnie obrobione, a boczne powierzchnie ładnie
wykończone za pomocą wzdłużnego szczotkowania. Zastosowana zaś polerowana
luneta nadaje całości odrobiny lekkości, wizualnie pomniejszając ten co by nie
było spory zegarek. Jak przystało na typowego pilota nie mogło tu zabraknąć
oczywiście klasycznej diamentowej koronki, a umieszczony z boku koperty
emblemat z indywidualnym numerem przypomina nam, że mamy do czynienia z edycją
limitowaną.
Jak zawsze za komfort użytkowania odpowiedzialny jest również zastosowany w
komplecie pasek. I tu po raz kolejny testowany model nie ma czego się wstydzić.
Świetnie wyglądająca, brązowa, 22mm skóra dodaje do projektu odrobinę retro
klimatu, a co najważniejsze jest przy tym wyjątkowo wygodna. Zwieńczenie jej
stanowi sensowna, sygnowana klamerka, której sposób wykończenia powierzchni
jest analogiczny do tego jaki zastosowano przy kopercie. Nie za często w
przypadku szwajcarskich producentów w tym przedziale cenowym mamy okazję
otrzymać w zestawie tej klasy pasek.
Pod minimalnie wypukłym, szafirowym szkłem, wyposażonym w wewnętrzną
warstwę antyrefleksyjną skryta jest czytelna, prosta, czarna tarcza testowanego
zegarka. Skala wraz z charakterystycznymi arabskimi indeksami została wykonana
za pomocą beżowej masy luminescencyjnej, która dobrze wpisuje się, w wyczuwalny
retro klimat projektu. Jedyne kolorystyczne akcenty, które lekko urozmaicają
jej odbiór, stanowią czerwone indeksy oraz wskazówka. Umieszczone zostały one w
mocno odcinającym się od tarczy, wklęsłym totalizatorze małej sekundy. Do
projektu dobrze dobrane zostały również czarne, klasyczne, pilotowe wskazówki,
na których to oczywiście nie mogło również zabraknąć beżowej masy
luminescencyjnej. Amatorzy mocnego, nocnego świecenia z efektów pracy powinni
być zadowoleni, zważywszy na zastosowany tu dość wymagający kolor.
Odwracając zegar do góry nogami przez szklany dekiel podziwiać możemy
klasykę zegarmistrzostwa jaką niewątpliwie jest Eta Unitas 6147. Ładnie
wykończony, ręcznie nakręcany mechanizm został dodatkowo przyozdobiony
niebieskimi śrubkami oraz widocznymi, syntetycznymi rubinami. Ich ilość ani
parametry pracy mechanizmu na tle dzisiejszej konkurencji wrażenia specjalnego
pewnie nie zrobią. Oparta raptem o siedemnaście kamieni łożyskujących
konstrukcja poszczycić może się pracą balansu wynoszącą jedynie 18000 wahnięć
na godzinę oraz 46 godzinną rezerwą chodu. O funkcji stop sekundy również
możemy tu zapomnieć. Za to dźwięk jaki wydaje pracujący Unitas jest nie do
podrobienia i na pewno wart grzechu. Mówiąc o nim nie sposób również pominąć
jego legendarną już trwałość sprawdzoną przez dekady bytności na rynku. Moim
zdaniem każdy zegarkowy pasjonata powinien w swojej kolekcji mieć coś
wyposażonego w ten mechanizm.
Chcąc nie chcąc finalnie dochodzimy do ceny jaką przyjdzie nam za testowany
zestaw zapłacić, a jest to kwota oscylująca w granicach 4500 PLN. I tu z jej oceną zaczynam mieć spory problem.
Bo z jednej strony dostajemy świetnie wykonany produkt z ciekawą otoczką, który
jednak powstał aby uczcić ikony motoryzacji. A z drugiej poza
wspomnianym wcześniej modelem samochodu i numerem limitacji znajdującej się
na emblemacie, nie otrzymujemy nic ponadto co łączyłoby oba te produkty.
Pytanie zatem brzmi ile w tym przypadku za ową otoczkę musimy dopłacić?
Abstrahując jednak od mojego wywodu dotyczącego ceny zestawu muszę stwierdzić,
że sam zegarek na pewno wart jest grzechu. Jego wykonanie stoi na bardzo
wysokim poziomie, a najlepiej jest to zweryfikować porównując go z innym
produktem o podobnej stylistyce. Tak się składa, że mojej kolekcji znajduje się
zegarek o zbliżonych parametrach jakim jest Steinhart Marine i muszę uczciwe
przyznać, że moim odczuciu koperta Davosy sprawia wrażenie bardziej
dopracowanej i po prostu lepiej wykonanej.
Klasyczna linia w połączeniu ze stonowanym designem sprawiają, że zegarek ten
okazuje się być także dość uniwersalny. Pasując on niemal do każdego ubrania
jaki i sytuacji. Oczywiście, należy jednak zachować tu odrobinę zdrowego
rozsądku i umiaru, bo stylistyka typu pilot w przypadku kiedy będziemy zmuszeni
założyć frak może okazać się jednak zbyt pretensjonalna. Także
biorąc go na wakacje warto pamiętać o jego klasie wodoszczelności
wynoszącej jedynie 5 atmosfer.
Podsumowując już mój tygodniowy test muszę stwierdzić, że pozostałe 3
modele z serii, pomimo sporo wyższej ceny wydają się mi być bardziej łakomym
kąskiem. Zastosowanie modyfikowanego mechanizmu w miejsce podstawowej wersji
Unitas’a zawsze powoduje, że otrzymujemy produkt bardziej prestiżowy i niszowy,
co również podkreślił producent poprzez niższą limitacje tych wersji. Nie
zmienia to faktu, że gdybym otrzymał testowy model w prezencie na pewno
nosiłbym go z przyjemnością i z dumą umieściłbym go w swojej kolekcji. Na
dołączony do zestawu model samochodu, jak pewnie każdy z nas, także znalazłbym
odpowiednie do jego wyeksponowania miejsce.
Taki sam mechanizm jak w Tisellu (Y)
OdpowiedzUsuńNie do końca ;) Tu jest Unitas 6497 a tam Asian Unitas - czyli zapewne seagull ST-36 :)
Usuń55 year old Librarian Shane Rewcastle, hailing from Sainte-Genevieve enjoys watching movies like Eve of Destruction and Mycology. Took a trip to Quseir Amra and drives a Ferrari 166 MM Barchetta. mozesz sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń