sobota, 18 lipca 2015

Westar Watches Activ 90010STN107


Westar Watches Activ 90010STN107 (data testu: 07.2015)
 
Po napisaniu już przeszło pięćdziesięciu recenzji mogę powiedzieć, że udaje mi się „odcinać” powoli pierwsze kupony, dzięki czemu coraz częściej mam przyjemność testować różnego rodzaju ciekawe zegarki udostępniane mi przez znajomych, producentów czy też dystrybutorów danej marki. Sytuacja cieszy mnie tym bardziej, że jest to wyjątkowo ciężki okres finansowy dla mojej pasji. Niestety, realizowane aktualnie inne życiowe cele uniemożliwiają mi to abym mógł na nią przeznaczać tyle wolnych środków ile bym sobie życzył, a tak mam chociaż sposobność o czymś ciekawym napisać. Oczywiście, to wszystko nie miałoby miejsca gdyby nie wy drodzy czytelnicy za co szczerze wam dziękuję, bo okazuje się, że mój blog o tak niszowej pasji ma grono swoich stałych czytelników. 
 
Tym razem nadarzyła mi się okazja aby zapoznać się z zegarkiem mało znanej w naszym kraju marki Westar Watches a propozycję przeprowadzenia testu otrzymałem od jej dystrybutora w Polsce. Ponieważ zawsze byłem zwolennikiem promowania i szukania różnego rodzaju niszowych produktów z przyjemnością z nadarzającej się okazji skorzystałem. Oczywiście, większość pasjonatów spoglądając na bohatera tej recenzji podrapie się w głowę zastanawiając się czym wyróżnia się właśnie ten projekt na tle swojej cenowej konkurencji ale przede wszystkim zada pytanie, czy nie można by było lepiej spożytkować kwoty jaką przyjdzie nam za testowany model zapłacić. Nie będę ukrywał, że to jest jedna z tych rzeczy, która zawsze mnie fascynowała w zegarkowym świecie, bo wiele niedocenianych przez pasjonatów marek ma się całkiem dobrze i sprzedając swoje produkty w znacznych ilościach nie specjalnie zważając na naszą krytykę.
 
Sama marka Westar Watches na rynku funkcjonuje od lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia jako jeden z brendów grupy Al-futtaim operującej głównie na rynkach bliskiego wschodu. Specjalizuje się ona w produkcji zegarków, które mają łączyć atrakcyjny design z przystępną ceną a patrząc przez pryzmat przeszło trzydziestu lat istnienia musi im się ta sztuka udawać. Do napędu swoich konstrukcji wykorzystują oni mechanizmy produkcji szwajcarskiej i japońskiej. Do mnie na tygodniowy test dotarł jeden z modeli z serii Active, która to jak już jej nazwa wskazuje powinna charakteryzować się wyczuwalnym sportowym charakterem. Zobaczmy więc co na mnie czekało w otrzymanej  paczuszce.
 
Zegarek dotarł w niewielkim, niczym się nie wyróżniającym, czarnym, sygnowanym, pudełeczku, w którego środku poza bohaterem znalazła się jednie instrukcja wraz z przywieszką. Oczywiście, zważywszy na sugerowaną cenę wynoszącą 1070PLN taka otoczka nie specjalnie powinna nas dziwić. Pierwsze wrażenie jak przystało na markę stawiającą przede wszystkim na interesujący, nowoczesny wygląd nie mogło być złe i oczywiście nie było. Spora w tym zasługa niemałej koperty. Zresztą jej wymiary wynoszące 46mm średnicy, 14mm wysokości i 53mm od ucha do ucha mówią już same za siebie. Za jej atrakcyjny wygląd odpowiadają również stały czarny bezel w nurkowym stylu nadający sportowego charakteru oraz ciekawe, dobrze wyprofilowane dwupłaszczyznowe uszy, których górna szczotkowana powierzchnia ciekawie współgra z pozostałymi polerowanymi powierzchniami koperty. Całość projektu uzupełnia grawer z nazwą serii znajdujący się na jednym z boków oraz atrakcyjne przyciski chronografu wraz z niesygnowaną koronką. Dodatkowo przycisk start stop do obsługi stopera został wyróżniony czarnym akcentem kolorystycznym. Jak przystało na sportowy zegarek koperta gwarantuje nam komfortową klasę wodoszczelności wynoszącą WR100.
 
Zastosowana uniwersalna kolorystyka zegarka także nie może się nie podobać, bo połączenie srebrnej tarczy zaopatrzonej w szlif słoneczkowy z białym wewnętrznym pierścieniem ze skalą minutowa oraz stałym czarnym bezelem wygląda bardzo atrakcyjnie. Jak przystało na serię o sportowych aspiracjach nie mogło tu zabraknąć najbardziej charakterystycznej dla niej funkcji jaką jest stoper. To dzięki jego obecności na tarczy znalazły się trzy ciekawie wykonane totalizatory. Niezłe wrażenie potęgują również ażurowe wskazówki oraz polerowane indeksy, chociaż w ich przypadku panuje na tarczy pewien twórczy nieład związany z ich długością.  Nie zabrakło tu również malutkiego okienka daty, które to niestety w moim odczuciu zostało wepchnięte lekko na siłę przez co jej odczyt do najłatwiejszych nie należy. Szkoda tylko, że tak ciekawą tarczę przyszło nam oglądać jedynie przez płaskie mineralne szkło – wiadomo, że szafir zawsze jest w mile widziany dodatkiem. W nocy odczyt godziny powinna nam ułatwić warstwa luminescencyjna, która to znalazła się na wskazówkach. Niestety jednak, jej obecność ma charakter jedynie ozdobny aniżeli praktyczny, gdyż widoczny efekt świecenia jest po prostu bardzo krótkotrwały.
 
Pomimo sporych wymiarów Westar na ręku leży wyjątkowo dobrze. Także jego dłuższe noszenie nie powodowało żadnego nadmiernego zmęczenia. Poza niewielką wagą, płaskim dekielkiem oraz dobrą proporcją średnicy do wysokości koperty duża zasługa jest tu zastosowanego bardzo miękkiego paska typu „cruved edge”. W pierwszym kontakcie może on lekko do siebie zniechęcić jednak wraz z upływem czasu potrafi się on wkraść w nasze łaski. Bardzo miękka, zwężana z 24 do 22mm konstrukcja z gumową powierzchnią od strony wewnętrznej i minimalną warstwą skóry od zewnątrz w upalne dni sprawdzała się wyśmienicie. Szkoda, że niewielu producentów stosuje w swoich projektach tego typu paski, bo wyjątkowo dobrze się one komponują ze sportowymi zegarkami. Co miłe, projektanci nie zapomnieli również o klamerce także nadając jej ciekawego wyrazu. Na jej niewielkiej płaszczyźnie udało im się również zmieścić grawer z nazwą serii Active.
 
Pod dość prostym i ascetycznym pełnym deklem znalazł się mechanizm o symbolu VD57 wyprodukowany przez firmę Hattori należącą do grupy Seiko. Konstrukcję tę możemy również spotkać w zegarkach z logo Pulsar’a, Lorus’a czy właśnie Seiko. W przeciwieństwie jednak do większości popularnych zegarków z chronografem w przypadku tego testowanego modelu za wskazanie sekund stopera nie odpowiada centralny sekundnik a dolny totalizator. Pozostałe dwa odpowiadają odpowiednie: górny za odczyt dziesiętnych części sekundy a znajdujący się na godzinie dziewiątej za minuty. Rozwiązanie to średnio przypadło mi do gusty i wielokrotnie próbowałem wyłączyć stoper pomimo, że nie był on uruchomiony. Nie zmienia to faktu, że pracująca centralna sekunda wprowadza odrobinę życia na tarczy, a że utrudnia to precyzyjny odczyt stopera w przypadku tego typu zegarka naprawdę nie ma znaczenia. O dokładności zastosowanego mechanizmu  nie ma specjalnie co pisać – bo po prostu jak w przypadku większości kwarcowych produktów jest ona pomijalna.
 
Podsumowując, testowany Westar jest atrakcyjnym zegarkiem, który to ma również swoje za uszami. Poczynając od skaczącej centralnej sekundy, do której nie mogę się do dnia dzisiejszego przekonać, poprzez mineralne szkło czy brak idealnej precyzji wykonania,  którą to dostrzegą jedynie osoby lekko zwichrowane na punkcie zegarków. Z drugiej strony spoglądając na jego cenę wiele z tych uwag mija się z celem. Grupa docelowa do której to jest kierowany ten projekt, raczej nie będzie spoglądać przez lupkę zegarmistrzowską aby udowodnić nierówne spasowanie indeksów z bezelem czy irytować się nie do końca idealnym trafianiem wskazówki w indeksy.  Będzie ona przede wszystkim cieszyła się z obecności atrakcyjnego zegarka na ręku czyli tego do czego ten model został stworzony – a to wychodzi mu wyjątkowo dobrze. Szczerze powiem, że wizualnie jest to projekt na tyle ciekawe, że jeżeli znalazłbym stylistyczny odpowiednik z mechanizmem mechanicznym testowanego Westara, to mógłby on poszerzyć moją kolekcję.
 
Osoby czytające moje wcześniejsze recenzję wiedzą na pewno, że nie jestem specjalnym zwolennikiem kwarców. Muszę jednak przyznać, że mają one wyjątkowo sporo zalet. Są zawsze gotowe do pracy, nie wymagają specjalnych przeglądów oraz są dużo bardziej odporne na uszkodzenia – a zgodzicie się wszyscy, że są to mocne argumenty „za”. Testowany model od Westar active dość dobitnie pokazał mi, że nie powinienem tego typu zegarków skreślać, bo potrafią  one zapewnić równie wiele radości jak ich mechaniczne odpowiedniki a co najważniejsze nie kosztują przy tym małej fortuny. Oczywiście nie mają one też legendarnej duszy a ich sekunda zazwyczaj skacze a nie płynie. Tylko czy dla wszystkich są to argumenty wystarczające aby dopłacić do mechanicznego serca? Wszak ja sam zaczynając swoją przygodę zegarkową wolałem kupić kwarcowe chrono Edoxa niż prosty model wyposażony w mechanizm automatyczny. Myślę, że osoby które zdecydują się na Westara nie powinny się na nim zawieźć. 





Do testu zegarek dostarczył sklep: www.czasuprzestrzen.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz