Cover CoA10 Watchmaker Limited Edition (data testu:
06.2015) - test przeprowadzony dla portalu ZEGARKI I PASJA,
Niestety, choć niektórym ciężko
się z tym pogodzić, to w dzisiejszym świecie zegarek stał się głównie elementem
męskiej biżuterii czy też modnego dodatku uzupełniającego jedynie noszoną garderobę
a jego praktyczna funkcja już dawno zeszła na dalszy plan. Większość
otaczających nas urządzeń potrafi odmierzać czas równie dobrze, a czasem nawet
i lepiej niż robi to klasyczny zegarek naręczny. Nie zmienia to jednak faktu,
że rynek tych produktów ma się całkiem dobrze a wbrew zdrowemu rozsądkowi
prawdziwy renesans przeżywają aktualnie zegarki mechaniczne. W czym więc tkwi sekret
ich sukcesu?
Większość osób zaczynając dopiero
swą przygodę z prawdziwą sztuką zegarmistrzowską zazwyczaj jest pod sporym
wrażeniem widząc jak precyzyjną konstrukcją jest mechanizm zegarka, który to
bez pomocy żadnej baterii potrafi nam dość dokładnie odmierzać upływający czas.
Cóż, ciężko nie zgodzić się z tym, że widok pracującego balansu oraz kół
zębatych potrafi być naprawdę hipnotyzujący. Producenci dość szybko dostrzegli ten
fakt, w efekcie czego spora część sprzedawanych aktualnie zegarków
mechanicznych posiada przynajmniej transparenty dekielek umożliwiający nam
podziwianie tego widoku, a niektórzy poszli nawet o krok dalej oferując zegarki
typu open heart czy skeleton, które pozwalają cieszyć się nim nawet od strony
tarczy. I to właśnie tego typu zegarek mam wam przyjemność zaprezentować.
Przyznać się muszę, że o marce
Cover, której to zegarek dla portalu Zegarki i Pasja do testów dostarczył salon
od Czasu do Czasu wraz z jej dystrybutorem wiedziałem niewiele. Z pomocą jak
zawsze przyszedł mi Internet, który to pozwolił na szybkie nadrobienie moich braków.
Po krótkim researchu dowiedziałem się, że Cover jest młodą jak na szwajcarskie
standardy marką, która należy do grupy Chrono AG, mającej w swoim portfolio
również czasomierze sygnowane logiem Swiss Military by Chrono. W ofercie jej możemy
znaleźć zarówno damskie jak i męskie kolekcje bazujące na szwajcarskich mechanizmach
Rondy, Ety oraz Sellity. Producent dba również o swoją coroczną obecność na
najważniejszej imprezie branżowej świata czyli targach Baselworld. Na forach
tematycznych zegarki z ich logo nie są jednak zbyt popularne, przez co w sieci niewiele
jest ich realnych zdjęć.
Skupmy się jednak w końcu na
otrzymanym do testów egzemplarzu, który to został wyprodukowany aby uczcić
stulecie budynku pierwszej szwajcarskiej szkoły zegarmistrzowskiej, będącego
aktualnie siedzibą firmy Chrono AG. Trzeba
przyznać, że opakowanie na pewno godne jest limitowanej edycji. Artystyczna, duża,
drewniana szkatułka stwarza odpowiednią oprawę dla znajdującego się w środku
zegarka. Producent dodatkowo dołącza do zestawu sygnowaną ściereczkę oraz lupkę
zegarmistrzowską, co może jedynie świadczyć o tym, że nie obawia się on jakości
wykonania swojego produktu. Nie zabrakło tu również certyfikatu z numerem
limitacji, co zawsze jest miłym ukłonem w stronę klienta.
Po dopasowaniu niezłej jakości,
czarnego, zwężanego z 22mm do 18mm, skórzanego paska, którego to zwieńczenie
stanowi podwójne, sygnowane zapięcie motylkowe, przyszedł czas na pierwszą
przymiarkę. Trzeba przyznać, że na ręku w ogóle nie czuć sensownego jak na
dzisiejsze standardy rozmiaru koperty. Pomimo 42mm średnicy zegarek sprawia
wrażenie mniejszego a efekt ten zawdzięcza zastosowanej dość szerokiej lunecie
oraz świetnie wyprofilowanym uszom. Dodatkowo niewielka wysokość oraz rozmiar
od ucha do ucha wynoszące odpowiednio 11mm oraz niespełna 50mm powodują, że
jest on niemal przyklejony do naszego nadgarstka a w przypadku eleganckiego
zegarka jakim jest CoA10 są to cechy bardzo pożądane. Pomimo, że mamy do
czynienia z przedstawicielem zegarków koszulowych, kopercie na pewno nie można
zarzucić nadmiernej prostoty i nudy. Nietypowe, masywne uszka, których górna
powierzchnia jako jedyna została wykończona lekkim szczotkowaniem, stanowią
świetny kontrast do polerowanych, pozostałych powierzchni. Charakteru dodaje
także dyskretna osłona sygnowanej koronki, którą pomimo swojego niewielkiego rozmiaru,
operuje się całkiem poprawnie.
Nie da się ukryć, że największe
wrażenie robi jednak tarcza widoczna pod płaskim, szafirowym szkłem, choć szkoda,
że producent nie pokusił się o zastosowanie na nim warstwy antyrefleksyjnej.
Nie ukrywajmy, że czarna kolorystyka zegarka aż się o to prosi. To, co przede
wszystkim przykuwa naszą uwagę spoglądając na nią i powoduje przysłowiowy efekt
„wow”, to widoczny od tej strony pracujący balans. Muszę przyznać, że o ile nie
jestem fanem zegarków typu skeleton, to odpowiednio wykonany open heart ma swój
specyficzny urok i naprawdę może się podobać. Równie dobrze prezentuje się
widoczne w centralnej części tarczy prążkowane wykończenie oraz giloszowana
część z polerowanymi indeksami godzinowymi. Także spoglądając na zewnętrzny
pierścień z nadrukowaną, białą skalą minutową niespecjalnie jest się do czego
przyczepić. Całość dopełniają bardzo ładnie wykonane, polerowane, ażurowe
wskazówki z wstawkami wypełnionymi masą luminescencyjną – a jej obecność nie
jest tak oczywista w większości koszulowych zegarków. Podsumowując, tarcza jest
na pewno bardzo mocnym punktem tego projektu.
Od strony dekielka, na którym to
znalazły się informacje o numerze limitacji i dość zaskakującej jak na elegancki
zegarek klasie wodoszczelności wynoszącej WR100, mamy także możliwość
podziwiania zastosowanego mechanizmu. Za hipnotyzującą pracę balansu, który
oscyluje z częstotliwością 4Hz odpowiada tutaj szwajcarska konstrukcja o
symbolu SW200 produkowana przez Sellitę. Ta oparta na 26 kamieniach
łożyskujących konstrukcja jest wierną kopią ETY 2824-2 i analogicznie do
swojego pierwowzoru posiada możliwość dokręcania oraz funkcję stop sekundy.
Zbliżona jest tutaj także rezerwa chodu, która wynosi niespełna 40 godzin,
chociaż na dzisiejsze standardy nie jest żadnym specjalnym wynikiem. W moim
odczuciu szkoda jednak, że w limitowanej edycji z jaką mamy do czynienia
producent nie pokusił się o jakąś drobną modyfikację mechanizmu lub chociażby zastosowanie
jego wyższej wersji co pozytywnie odbiłoby się na jakości jego wykończenia. Nie
zaszkodziłby tu także montaż bardziej wyszukanego rotora.
Czas aby podsumować mój
tygodniowy test zegarka Cover CoA10. Tym razem postaram się skupić na tym do
kogo jest kierowany ten limitowany model. Moje kilkuletnie doświadczenie
pozwoliło z czasem zaobserwować, że zegarki z widocznym mechanizmem są przede
wszystkim kierowane do ludzi młodych oraz osób zaczynających swoją przygodę z
tykającym światem. To właśnie ta grupa przeżywa wtedy swą fascynację pracą mechanizmu,
który ma ochotę podziwiać także od strony tarczy, a nie tylko po zdjęciu
zegarka z nadgarstka przez transparentny dekiel. Niestety, na forach tematycznych
osoby z większym doświadczeniem zazwyczaj mocno odradzają tego typu zakup
twierdząc, że to rozwiązanie może się dość szybko znudzić. Czy jest to aby
słuszna teoria? Tak jak wspominałem na początku, zegarek jest jedynie elementem
męskiej biżuterii a aktualna moda na mechaniczne zegarki powoduje, że te z
widocznym mechanizmem czy balansem sprzedają się zaskakująco dobrze, czego najlepszym
przykładem jest dostępność tego typu modeli u wielu uznanych producentów. Każdy
z nas ma czasem ochotę na nutkę ekstrawagancji czy ekshibicjonizmu i to właśnie
to poczucie gwarantuje nam zegarek z widocznym sercem. Jeżeli więc podoba wam
się tego typu rozwiązanie to dlaczego mielibyście z niego rezygnować?
Kwota jaką przyjdzie nam wyłożyć na
testowany model marki Cover nie jest mała i wynosi 4100 PLN. W zamian otrzymamy
nietuzinkowy zegar, który poza ponad przeciętną jakością wykonania, gwarantuje
nam także swego rodzaju unikatowość, a to za sprawą niskiej limitacji
wynoszącej jedynie 200 sztuk. Dodatkowo stonowana, uniwersalna kolorystyka w
połączeniu z sensownymi wymiarami powodują, że świetnie pasuje on do mankietów
eleganckich koszul, w których to towarzystwie czuje się najlepiej. Przyznać
jednak też trzeba, że równie ochoczo lubi się on spod nich wychylić aby zaprezentować
swe odsłonięte pracujące serce. Na koniec przyznać wam się muszę, że i mnie
czasem nachodzi myśl aby uzupełnić swą kolekcję o właśnie tego typu zegar.
Test przeprowadzony dla portalu ZEGARKI I PASJA
Zegar do testu dostarczył salon: Od Czasu do Czasu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz