niedziela, 12 lipca 2015

Cover CoA10 Watchmaker Limited Edition


Cover CoA10 Watchmaker Limited Edition (data testu: 06.2015) - test przeprowadzony dla portalu ZEGARKI I PASJA,
Niestety, choć niektórym ciężko się z tym pogodzić, to w dzisiejszym świecie zegarek stał się głównie elementem męskiej biżuterii czy też modnego dodatku uzupełniającego jedynie noszoną garderobę a jego praktyczna funkcja już dawno zeszła na dalszy plan. Większość otaczających nas urządzeń potrafi odmierzać czas równie dobrze, a czasem nawet i lepiej niż robi to klasyczny zegarek naręczny. Nie zmienia to jednak faktu, że rynek tych produktów ma się całkiem dobrze a wbrew zdrowemu rozsądkowi prawdziwy renesans przeżywają aktualnie zegarki mechaniczne. W czym więc tkwi sekret ich sukcesu?

 
Większość osób zaczynając dopiero swą przygodę z prawdziwą sztuką zegarmistrzowską zazwyczaj jest pod sporym wrażeniem widząc jak precyzyjną konstrukcją jest mechanizm zegarka, który to bez pomocy żadnej baterii potrafi nam dość dokładnie odmierzać upływający czas. Cóż, ciężko nie zgodzić się z tym, że widok pracującego balansu oraz kół zębatych potrafi być naprawdę hipnotyzujący. Producenci dość szybko dostrzegli ten fakt, w efekcie czego spora część sprzedawanych aktualnie zegarków mechanicznych posiada przynajmniej transparenty dekielek umożliwiający nam podziwianie tego widoku, a niektórzy poszli nawet o krok dalej oferując zegarki typu open heart czy skeleton, które pozwalają cieszyć się nim nawet od strony tarczy. I to właśnie tego typu zegarek mam wam przyjemność zaprezentować. 
 
Przyznać się muszę, że o marce Cover, której to zegarek dla portalu Zegarki i Pasja do testów dostarczył salon od Czasu do Czasu wraz z jej dystrybutorem wiedziałem niewiele. Z pomocą jak zawsze przyszedł mi Internet, który to pozwolił na szybkie nadrobienie moich braków. Po krótkim researchu dowiedziałem się, że Cover jest młodą jak na szwajcarskie standardy marką, która należy do grupy Chrono AG, mającej w swoim portfolio również czasomierze sygnowane logiem Swiss Military by Chrono. W ofercie jej możemy znaleźć zarówno damskie jak i męskie kolekcje bazujące na szwajcarskich mechanizmach Rondy, Ety oraz Sellity. Producent dba również o swoją coroczną obecność na najważniejszej imprezie branżowej świata czyli targach Baselworld. Na forach tematycznych zegarki z ich logo nie są jednak zbyt popularne, przez co w sieci niewiele jest ich realnych zdjęć.
 
Skupmy się jednak w końcu na otrzymanym do testów egzemplarzu, który to został wyprodukowany aby uczcić stulecie budynku pierwszej szwajcarskiej szkoły zegarmistrzowskiej, będącego aktualnie siedzibą firmy Chrono AG.  Trzeba przyznać, że opakowanie na pewno godne jest limitowanej edycji. Artystyczna, duża, drewniana szkatułka stwarza odpowiednią oprawę dla znajdującego się w środku zegarka. Producent dodatkowo dołącza do zestawu sygnowaną ściereczkę oraz lupkę zegarmistrzowską, co może jedynie świadczyć o tym, że nie obawia się on jakości wykonania swojego produktu. Nie zabrakło tu również certyfikatu z numerem limitacji, co zawsze jest miłym ukłonem w stronę klienta.   
 
Po dopasowaniu niezłej jakości, czarnego, zwężanego z 22mm do 18mm, skórzanego paska, którego to zwieńczenie stanowi podwójne, sygnowane zapięcie motylkowe, przyszedł czas na pierwszą przymiarkę. Trzeba przyznać, że na ręku w ogóle nie czuć sensownego jak na dzisiejsze standardy rozmiaru koperty. Pomimo 42mm średnicy zegarek sprawia wrażenie mniejszego a efekt ten zawdzięcza zastosowanej dość szerokiej lunecie oraz świetnie wyprofilowanym uszom. Dodatkowo niewielka wysokość oraz rozmiar od ucha do ucha wynoszące odpowiednio 11mm oraz niespełna 50mm powodują, że jest on niemal przyklejony do naszego nadgarstka a w przypadku eleganckiego zegarka jakim jest CoA10 są to cechy bardzo pożądane. Pomimo, że mamy do czynienia z przedstawicielem zegarków koszulowych, kopercie na pewno nie można zarzucić nadmiernej prostoty i nudy. Nietypowe, masywne uszka, których górna powierzchnia jako jedyna została wykończona lekkim szczotkowaniem, stanowią świetny kontrast do polerowanych, pozostałych powierzchni. Charakteru dodaje także dyskretna osłona sygnowanej koronki, którą pomimo swojego niewielkiego rozmiaru, operuje się całkiem poprawnie.  
 
Nie da się ukryć, że największe wrażenie robi jednak tarcza widoczna pod płaskim, szafirowym szkłem, choć szkoda, że producent nie pokusił się o zastosowanie na nim warstwy antyrefleksyjnej. Nie ukrywajmy, że czarna kolorystyka zegarka aż się o to prosi. To, co przede wszystkim przykuwa naszą uwagę spoglądając na nią i powoduje przysłowiowy efekt „wow”, to widoczny od tej strony pracujący balans. Muszę przyznać, że o ile nie jestem fanem zegarków typu skeleton, to odpowiednio wykonany open heart ma swój specyficzny urok i naprawdę może się podobać. Równie dobrze prezentuje się widoczne w centralnej części tarczy prążkowane wykończenie oraz giloszowana część z polerowanymi indeksami godzinowymi. Także spoglądając na zewnętrzny pierścień z nadrukowaną, białą skalą minutową niespecjalnie jest się do czego przyczepić. Całość dopełniają bardzo ładnie wykonane, polerowane, ażurowe wskazówki z wstawkami wypełnionymi masą luminescencyjną – a jej obecność nie jest tak oczywista w większości koszulowych zegarków. Podsumowując, tarcza jest na pewno bardzo mocnym punktem tego projektu. 
 
Od strony dekielka, na którym to znalazły się informacje o numerze limitacji i dość zaskakującej jak na elegancki zegarek klasie wodoszczelności wynoszącej WR100, mamy także możliwość podziwiania zastosowanego mechanizmu. Za hipnotyzującą pracę balansu, który oscyluje z częstotliwością 4Hz odpowiada tutaj szwajcarska konstrukcja o symbolu SW200 produkowana przez Sellitę. Ta oparta na 26 kamieniach łożyskujących konstrukcja jest wierną kopią ETY 2824-2 i analogicznie do swojego pierwowzoru posiada możliwość dokręcania oraz funkcję stop sekundy. Zbliżona jest tutaj także rezerwa chodu, która wynosi niespełna 40 godzin, chociaż na dzisiejsze standardy nie jest żadnym specjalnym wynikiem. W moim odczuciu szkoda jednak, że w limitowanej edycji z jaką mamy do czynienia producent nie pokusił się o jakąś drobną modyfikację mechanizmu lub chociażby zastosowanie jego wyższej wersji co pozytywnie odbiłoby się na jakości jego wykończenia. Nie zaszkodziłby tu także montaż bardziej wyszukanego rotora.  
 
Czas aby podsumować mój tygodniowy test zegarka Cover CoA10. Tym razem postaram się skupić na tym do kogo jest kierowany ten limitowany model. Moje kilkuletnie doświadczenie pozwoliło z czasem zaobserwować, że zegarki z widocznym mechanizmem są przede wszystkim kierowane do ludzi młodych oraz osób zaczynających swoją przygodę z tykającym światem. To właśnie ta grupa przeżywa wtedy swą fascynację pracą mechanizmu, który ma ochotę podziwiać także od strony tarczy, a nie tylko po zdjęciu zegarka z nadgarstka przez transparentny dekiel. Niestety, na forach tematycznych osoby z większym doświadczeniem zazwyczaj mocno odradzają tego typu zakup twierdząc, że to rozwiązanie może się dość szybko znudzić. Czy jest to aby słuszna teoria? Tak jak wspominałem na początku, zegarek jest jedynie elementem męskiej biżuterii a aktualna moda na mechaniczne zegarki powoduje, że te z widocznym mechanizmem czy balansem sprzedają się zaskakująco dobrze, czego najlepszym przykładem jest dostępność tego typu modeli u wielu uznanych producentów. Każdy z nas ma czasem ochotę na nutkę ekstrawagancji czy ekshibicjonizmu i to właśnie to poczucie gwarantuje nam zegarek z widocznym sercem. Jeżeli więc podoba wam się tego typu rozwiązanie to dlaczego mielibyście z niego rezygnować? 
 
Kwota jaką przyjdzie nam wyłożyć na testowany model marki Cover nie jest mała i wynosi 4100 PLN. W zamian otrzymamy nietuzinkowy zegar, który poza ponad przeciętną jakością wykonania, gwarantuje nam także swego rodzaju unikatowość, a to za sprawą niskiej limitacji wynoszącej jedynie 200 sztuk. Dodatkowo stonowana, uniwersalna kolorystyka w połączeniu z sensownymi wymiarami powodują, że świetnie pasuje on do mankietów eleganckich koszul, w których to towarzystwie czuje się najlepiej. Przyznać jednak też trzeba, że równie ochoczo lubi się on spod nich wychylić aby zaprezentować swe odsłonięte pracujące serce. Na koniec przyznać wam się muszę, że i mnie czasem nachodzi myśl aby uzupełnić swą kolekcję o właśnie tego typu zegar. 
  









Test przeprowadzony dla portalu ZEGARKI I PASJA
Zegar do testu dostarczył salon: Od Czasu do Czasu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz