
Projekt fundacji G. Gerlach o
nazwie Navigator wzbudzał moje zainteresowanie niemal od jego początku, czyli
od pojawienia się o nim pierwszych wzmianek na forum Czwarty Wymiar. Stylizowany
na kompresora model o ciekawej kolorystyce, sensownych wymiarach oraz
wyposażony w automatycznych mechanizm od grupy TMI/Seiko brzmiał bardzo kusząco
- tu jednak pojawił się jeden mały problem, a zwie się on Pleamar. Dla mnie to
właśnie ten projekt stworzony dla hiszpańskiego forum pasjonatów zegarków jest
niedoścignionym wzorem, który przebija wszystko co do tej pory w tej stylistyce
miałem okazje oglądać, włączając w to również słynnego Longines’a Legend
Diver’a. Kiedy więc nadarzyła się okazja aby skonfrontować swoje dotychczasowe
doświadczenie wynikające z przymiarki i oględzin Pleamer’a podczas jednego ze
zlotów zegarkowych do gotowego już produktu fundacji nie mogłem się z niej nie
skorzystać – szczególnie, że nie wiązały się z tym żadne koszty ;).
Chłopaki z fundacji G. Gerlach
systematycznie udostępniają do testów użytkowników forum Czwarty Wymiar wybrane
modele swoich zegarków, dzięki czemu potencjalni przyszli nabywcy mają także okazje
zapoznać się z produktem przez dłużysz okres niż to ma zazwyczaj miejsce
podczas zakupu zegarka w salonie stacjonarnym. Testowy model u każdego z zainteresowanych
przebywa przez około tydzień co w moim odczuciu jest czasem całkowicie
wystarczający aby sprawdzić go podczas codziennego użytkowania i móc wyrobić
sobie zdanie na jego temat. Dodatkowym plusem tego typu akcji jest możliwość
ocenienia trwałości zegarka, który to przechodzi przez ręce kilkudziesięciu
osób pokonując przy tym setki kilometrów w najróżniejszych warunkach.
Oczywiście, ma to też swoje wady, bo będą kolejną osobą z listy, zegarek nie
zawsze jest już pierwszej świeżości i trochę brak tu jest tej słynnej magii
obcowania z nowym produktem.
Ledwo zdążyłem ochłonąć po
ostatnim teście Xicorra M20.02 a już przyszła moja kolej testowania Navigatora,
chociaż przyznać się muszę, że sytuacja ta jakoś specjalnie mnie nie zmartwiła.
Po rozpakowaniu przechwyconej od kuriera paczuszki moim oczom ukazało się
standardowe dla większości produktów z logo G. Gerlach pudełeczko, niewiele
odbiegające od tego które otrzymałem wraz z zakupioną niegdyś Foką czy Sokołem.
Niestety, ponieważ jest to zegarek w żargonie forumowym zwany „sztafetowy” w
pudełeczku zabrakło typowej dla nowego produktu otoczki, a mowa jest tu o
chociażby takich drobnostkach jak instrukcja czy różnego rodzaju gratisowe dodatki.
Wiadomo jednak, że to nie dla nich kupujemy wybrany zegarek, a znając chłopaków
jestem niemal pewien, że przypadku sklepowego egzemplarza w środku coś powinniśmy
znaleźć.
Przejdźmy w końcu do oględzin
opisywanego zegarka, bo ten wyjątkowo może
zaskoczyć. Nie wiem czy to efekt słonecznego dnia, tygodniowego obcowania tylko
i wyłącznie z jednym zegarkiem czy może jeszcze coś innego, bo po wyjęciu Navigatora
z pudełka moje oczy nie mogły nacieszyć się widokiem niesamowitego
antracytowego koloru tarczy, który to skutecznie wzmacniany jest przez lekko
wypukłe szafirowe szkło. Dodatkowo efekt pięknych refleksów świetlnych wspomagają
bardzo ciekawe polerowane wskazówki oraz delikatnie fazowana luneta, a całości potęguje
jeszcze widoczna nadająca niebieską barwę wewnętrzna warstwa antyrefleksyjna.
Szkoda, że tak ciężko jest to uchwycić na zdjęciach. Zresztą, warto zaznaczyć,
że nie jest to specjalnie wdzięczny obiekt do fotografowania i jest to właśnie
jeden z tych zegarków, które stanowczo lepiej na żywo. Wróćmy jednak do opisu samej
tarczy, a ta została wykonana w dość minimalistycznym stylu. Nadruki indeksów
godzinowych oraz na wewnętrznym pierścieniu wykonano za pomocą świecącej masy
luminescencyjnej, która swoim kolorem przypomina mi odcień zastosowany w moim Steinharcie
Nav-b Chrono Heritage o nazwie „old radium”. Świecących wstawek nie zabrakło
także na wspomnianych już wcześniej wskazówkach chociaż niestety sam efekt luminescencji
choć widoczny z nóg raczej nikogo nie zwali. Poza skalą, na tarczy znalazło się
również jeszcze białe logo producenta, informacja o obecności rotora oraz o
klasie wodoszczelności wynoszącej WR100.
Osobiście lubię spore zegarki,
chociaż ostatnio trochę wyhamowałem i staram się raczej oscylować w granicach
rozsądku celując w optymalne 42-43mm średnicy, które to przy odpowiednio
długich uszach dobrze wpasowują się na mój 18,5 centymetrowy nadgarstek. G.
Gerlach Nawigator dzięki swoim wymiarom wynoszącym 42mm średnicy, 51mm od ucha
do ucha i 13mm wysokości wprost idealnie wpasował się w moje upodobania. Dodatkowo
stalowa szczotkowana koperta została bardzo ergonomicznie zaprojektowana i
dzięki mocno zagiętym uszkom powinna równie dobrze wyglądać na mniejszych
nadgarstkach. Jej konstrukcji sporego uroku dodaje również obecność polerowanej
fazowanej lunety oraz dwóch charakterystycznych dla kompresora koronek. I tu
moje pierwsze zastrzeżenia z nimi związane. Górna, która to umożliwia nam
ustawienie wewnętrznego pierścienia w moim odczuciu pracuje za lekko, co może
skutkować niezamierzonym jej przestawieniem a
mi przynajmniej ta sztuka się udała. Dolna, która to odpowiedzialna jest
za ustawienie wskazówek posiada dwie pozycje pracy. Fakt ten nie powinien
specjalnie dziwić, bo mechanizm posiada przecież referencyjnie datownik a i
G.Gerlach sprzedaje model Navigatora wyposażony właśnie w okienko daty. Wydaje
mi się jednak, że fajnie by było aby w wersji bez daty koronka pracowała tylko
w jednej pozycji ale proszę traktować to jako typową moją fanaberię i
czepialstwo.
Za komfort użytkowania zegarka opowiada
również to na czym przychodzi nam go nosić i tu kolejne miłe zaskoczenie.
Jeżeli mówiłem, że poza Steinhartem, Megratte czy recenzowanym ostatnio
Xicorrem ciężko znaleźć mi producenta, który oferuje swój produkt na dobrej
jakości pasku, to muszę do tej listy dopisać właśnie Navigatora. 22mm miękki
brązowy pasek przeszyty białą nitką świetnie pasuje do tego projektu a jego
zwieńczenie stanowi równie udana sygnowana szczotkowana klamra. Jest on na tyle
dobrze dobrany, że miałbym problem ze znalezieniem dla niego sensownej
alternatywy. Warto przy tej okazji wspomnieć, że z powodu jego dość głębokiego posadowienia
w uszkach w kopercie wprowadzono minimalne podcięcia chroniące go przez
otarciami. Niestety, nie jestem fanem tego rozwiązania, chociaż z jakiego
powodu tak jest nie jestem w stanie sensownie uzasadnić.
Pewną nowością dla G. Gerlach
jest zastosowany mechanizm. Dotychczas ich produkty bazowały głównie na werkach
Seagull’a, w Navigatorze zaś znajdziemy produkt firmy TMI należącej do grupy
Seiko. Konstrukcja o symbolu NH35A w prostej linii wywodzi się od japońskiego
mechanizmu 4R36, a by nie powiedzieć wprost, że jest to ten sam mechanizm
sprzedawany dla firm trzecich. Wskazówka sekundnika płynie w nim z
częstotliwością 3Hz, rezerwa chodu przekracza 40 godzin i jak przystało na dość
świeżą konstrukcję znajdziemy tu zarówno możliwość ręcznego dokręcania sprężyny
jak i funkcję stop sekundy. Ten sam mechanizm spotkamy również u wielu innych
producentów chociażby takich jak Invicta czy Vostok Europe. O jego trwałość
także nie powinniśmy się specjalnie martwić, bo Seiko od lat nas do niej w
swoich konstrukcjach przyzwyczaiło. Całość wieńczy pełny płaski dekiel z ładnym
grawerem kompasu.
Przyszedł już czas na
podsumowanie mojej tygodniowej przygody z kompresorem od G. Gerlach. Sensowne
wymiary, uniwersalna kolorystyka w połączeniu z ciekawą stylistyką powodują, że
jako zegar codzienny Navigator sprawdza się niemal idealnie, a fakt obecności
szafirowego szkła oraz klasa wodoszczelności WR100 dodatkowo go tylko w tej roli
umacniają. Przez te kilka dni sam z przyjemnością zakładałem go na rękę aby już
niemal po chwili zapomnieć o jego obecności, a taki właśnie powinien być dla
mnie zegarek typu EDC. Nie będę ukrywał, że zakupu Navigatora nigdy nie brałem pod
uwagę, jednak ten tydzień testów zamieszał co nieco w mojej głowie i mogę
stwierdzić, że i dla niego znalazłbym miejsce w mojej kolekcji. Co zabawne, pisząc
ten tekst zdałem sobie sprawę, że przez cały ten okres ani razu nie pomyślałem
o jego bezpośredniej konkurencji co może jedynie świadczyć jak udany jest to projekt. W
moim przypadku dodatkowym argumentem za jest fakt, że jest to także pierwszy
zegar z logo G. Gerlach który zauroczył moją żonę a jak wiele to znaczy wie
każdy zegarkomaniak.
Cena jaką przyjdzie nam zapłacić
za polskiego kompresora skalkulowana została na poziomie 1399PLN, czyli
analogicznym do testowanego ostatnio Xicorra i wydaje mi się ona całkiem
sensowna. W podobnej stylistyce ciężko znaleźć konkurencyjny produkt dla zegarka
G. Gerlach tym bardziej, że z wartością dodaną jaką jest napis „made In
Poland”. Oczywiście, ma on też drobne wspomniane wcześniej wady jednak w moim
odczuciu nie wpływają one na odbiór całości. Gdyby nie to, że aktualnie plan
zakupowy na rok bieżący mam już zamknięty, to Navigator zapełniłby jedno z
wolnych miejsc w moim pudełeczku, bo definitywnie mogę stwierdzić, że moim
odczuciu jest to najbardziej udany komercyjny projekt fundacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz