W okresie ostatnich czterech lat przez
moje ręce przewinęło się całkiem sporo zegarków. Spośród nich wszystkich bardzo
miło wspominam kilka budżetowych perełek, z którymi to niestety z czasem się
rozstałem. Decyzja o ich sprzedaży zazwyczaj była prozaiczna, niska cena miała
mi w przyszłości gwarantować ewentualne łatwe ich odkupienie. Niestety, z
doświadczenia już wiem, że świat zegarkowy jest na tyle ciekawy, że modele te
raczej do mojej kolekcji nie powrócą. I tak w moich pudełkach brakuje
genialnego garniturowca jakim był Seagull M177, najtańszego mechanicznego
chronografu na ST-19 czyli modelu Radiomir od Alphy, rewelacyjnego w swojej
klasie Parnisa Diver’a PA6007 oraz zegarka, którego sprzedaży żałuję
najbardziej a mowa oczywiście o Oriencie Cesarskim. Wszystkie te zegarki
łączyła wspólna cecha jaką jest niesamowity stosunek ceny do „fanu” jaki one w
zamian oferowały.

Po sporej wyprzedaży z początku
roku, która zapewniła mi wiele wolnych miejsc w tym nawet jedno wolne pudełko
postanowiłem, że z czasem zbuduję sobie zestaw tanich budżetowców ze sporym
funfactorem w cenie a wymienione wcześniej modele są najlepszym dowodem na to,
że takich zegarków nie brakuje. I tak dochodzimy do będącego bohaterem
niniejszego wpisu Vostok’a Amfibii. Bardziej wnikliwi czytelnicy bloga zapewne
pamiętają, że już raz w swojej kolekcji miałem nurka od tego rosyjskiego
producenta. Posiadany wówczas model o symbolu 090 nie zagościł u mnie jednak
specjalnie długo. Nie do końca odpowiadający mi kształt koperty wraz z
nieciekawą tarcza dość szybko doprowadziły do podjęcia decyzji o jego
sprzedaży. Co więc podkusiło mnie aby ponownie zaryzykować i kupić Amfibię? Powody
tej decyzji były dwa.
Przeczesując fora zegarkowe
przypadkowo natrafiłem na wątek dotyczący modowania zegarków. Oczywiście,
najczęściej temu zabiegowi poddawane są zegarki Seiko, do których to nie ma
problemu ze znalezieniem alternatywnych tarcz, wskazówek czy wkładek bezela.
Okazuje się jednak, że równie łatwo można zakupić większość tych części także do
prawie wszystkich modeli Amfibii a sam efekt modowania jest naprawdę
rewelacyjny! Drugim argumentem za okazały się nowe wypusty najbardziej
kultowego rosyjskiego nurka z dopiskiem SE. W specjalnej edycji producent
pokusił się o zastosowanie już na starcie lepszej jakości fabrycznych tarcz,
które to obok bezela były główną bolączka podstawowej serii. Mając na uwadze
powyższe stwierdziłem, że może warto ponownie zaryzykować zakup Amfibii.
Z samym kupnem Vostoka większego
problemu nie ma. Sporo modeli dostępnych jest na allegro czy zatoce. Mimo
wszystko zegarki te jest jednak najłatwiej kupić u źródła czyli u oficjalnego
rosyjskiego dystrybutora marki. Dla mnie głównym argumentem za dokonaniem
zakupu właśnie w ten sposób był fakt, że wybrany przeze mnie model dostępny był
tylko i wyłącznie w sklepie MERANOM. Także cena wynosząca 80$ wydawała mi się
dość atrakcyjna i to zważywszy na niespecjalnie zachęcający kursu dolara. Otrzymany
dodatkowy rabat za poprzedni zakup oraz informację o przynależności do forum
WUS przychylił szalę. Miło zaskoczył mnie również czas realizacji zamówienia
wynoszący niespełna dwa tygodnie od czasu dokonania płatności paypalem oraz
otrzymany gratis w postaci całkiem sympatycznej firmowej czapeczki.
Amfibia dotarła do mnie w
sztywnym, kartonowym, podłużnym pudełeczku z logo producenta co zważywszy na
cenę zegarka nie powinno nikogo dziwić. W środku po za zegarkiem znaleźć możemy
jedynie dwie instrukcję obsługi do całej rodziny nurkowych vostoków z
zastosowanymi automatycznymi mechanizmami własnej produkcji o symbolach 2415 i
2416. To co warte w nich odnotowania dla osób, które do tej pory nie miały przyjemności
obcować z radziecką sztuką zegarmistrzowską to sposób ustawiania daty. Wymaga
on bowiem kręcenia koronką pomiędzy godziną 18 a 24 co nie jest
najwygodniejszym rozwiązaniem. Poza tym w instrukcji znaleźć możemy informację
o dziesięcioletnim okresie pomiędzy przeglądowym mechanizmu oraz dane dotyczące
jego słynnej dopuszczalnej dobowej dokładności pracy wynoszącej od -20 do + 60
sekund. To jednak nie powinno nikogo dziwić bo już od dawna wiadomo przecież,
że zegarki rosyjskie są najlepsze bo najszybsze ;).
Niestety, z tezą nie bardzo chce
się już zgodzić balans a dokładnie jego częstotliwość pracy. 19800 wahnięć na
godzinę jest wartością poniżej przeciętnej tak samo zresztą jak rezerwa chodu
wynosząca 31 godzin. Także wydajność samego modułu automatu pozostawia co nieco
do życzenia. Pomimo, że zegarek nosiłem przez 10-12 godzin dziennie potrafił
się on zatrzymać przed upływem deklarowanych 31 godzin. Ale umówimy się, jest
to zegarek kosztujący poniżej 100$, który wyposażony jest mechanizm własnej
konstrukcji, a niewiele firm w tym przedziale cenowym może się takim osiągnięciem
poszczycić. Należy się więc mu odrobina wyrozumiałości.
Koperta setek jest dość
charakterystyczna. Jej smukły kształt w połączeniu z polerowanymi powierzchniami
nadają jej sporej lekkości. Także pomagają w tym uniwersalne wymiary wynoszące
48mm od ucha do ucha, około 13mm wysokości oraz 41mm średnicy, które to bezpośrednio
przekładają się na komfort jej użytkowania. Spora w tym również zasługa mocno
zagiętych uszu, które skutecznie wynagradzają obecność wypukłego zakręcanego
dekla. Będąc przy nim nie sposób nie zauważyć na nim bardzo ładnie
wygrawerowanego nurka. Szczerze mówiąc nie mogę skojarzyć żadnego innego
zegarka w podobnym budżecie z tak ładnie wykonaną tą częścią. Dla mnie
najsłabszym elementem koperty jest spora zakręcana koronka, która to optycznie
średnio pasuje mi do tego spójnego projektu. Choć samo operowanie nią za sprawą
jej wymiarów nie sprawia większych problemów to pewnego przyzwyczajenia wymaga
jednak brak obecności sprężynki dociskowej. Całość konstrukcji wieńczy stalowy
pierścień ze skalą minutową i wyróżnionym pierwszym kwadransem kolorystycznie
nawiązującym do koloru tarczy. Pomimo braku charakterystycznego kliku podczas
pracy stawia on przyjemny opór i trzeba naprawdę się postarać aby go
przypadkowo przestawić. Oczywiście jak przystało na prawdziwy zegarek nurkowy nie
mogło również na nim zabraknąć charakterystycznej świecącej kropki na godzinie
dwunastej.
Dwudziesto dwu milimetrową
przestrzeń pomiędzy krótkimi uszkami wypełnia silikonowy czarny pasek dołączony
oryginalnie do zestawu. Jak na budżetowy projekt przyznać muszę, że stwarza on bardzo
pozytywne odczucia. Bardzo ciekawie wyglądają wentylowane otwory, które
podkreślają sportowy charakter i pozwalają w upalne dni skórze oddychać. Jego
zwieńczenie stanowi niestety całkiem bezpłciowa polerowana klamerka.
Wspominając już o pasku nie sposób nie wspomnieć o fakcie, że amfibia jest
wyjątkowo wdzięcznym obiektem do paskowania. Bardzo ciekawie bowiem prezentuje
się ona na wszelkich materiałówkach typu nato czy bransoletach typu mesh.
Zresztą, podczas modowania pasek prawie zawsze zostaje również wymieniony stąd
łatwo można znaleźć w Internecie zdjęcia amfibii w alternatywnych wdziankach.
Już od dłuższego czasu chodził mi
już głowie zakup zegarka z wesołą pomarańczową tarczą więc kiedy natrafiłem na
taką właśnie amfibię wybór tej wersji był formalnością. Jednak to co
otrzymujemy w przypadku Vostoka to nie jest zwykły pomarańcz. Nie wiem czy to
efekt klimatycznego wypukłego pleksi czy może mocnego szlifu promienistego tarczy,
a może po prostu obie te cechy naraz powoduję, że zyskuje ona niesamowity
ceglastą barwę, która pięknie mieni się w zależności od padania promieni
słonecznych. Jej uzupełnienie stanowią godzinowe, polerowane, klejone indeksy wypełnione
białą masą luminescencyjną oraz pozostałe nadruki takie jak skala minutowa,
poprzeczne linie czy napisy wykonane także w białym kolorze. Jedyny ciemny
akcent stanowi znajdujące się na godzinie trzeciej okienko czarnego datownika. Do
wykonania tarczy nie można mieć żadnych zastrzeżeń i trzeba stwierdzić, że w
stosunku do posiadanej kiedyś przeze mnie 90tki jest to przepaść. Także
wskazówki trzymają dobry poziom. Zarówno godzinowa jak i minutowa posiadają
swój własny klimat a spora ilość masy świecącej umożliwia odczyt godziny nawet
po zmroku. Niefortunnie niestety dobrano barwę sekundnika, która po prostu zlewa
się z odcieniem tarczy.
Amfibia 100 w edycji specjalnej
okazuje się być zegarkiem wyjątkowo udanym i sympatycznym. Jej tarcza w
niespotykanym ceglastym kolorze, sensowna i przede wszystkim wygodna koperta, zastosowany
silikonowy wentylowany pasek, klimatyczne wypukłe szkło z pleksi i
wodoszczelność na poziomie 20 atmosfer tworzą z niej niemal idealnego
wakacyjnego kompana. Zresztą niech najlepszym dowodem na to będzie fakt, że w
okresie panujących ostatnio w Polsce upałów potrafiła ona całkowicie zdominować
mój nadgarstek, przez co przez przeszło 7 dni nie założyłem żadnego innego
zegarka – a poza testami taka sytuacja nie zdarzyła mi się od lat.
Nie da się jednak ukryć, że
Amfibia nadal pozostaje zegarkiem budżetowym i należy się także liczyć z
wynikającymi z tego niedogodnościami. Koperta mogłaby być ciut lepiej
obrobiona, bezel posiadać klasyczne kliknięcia a koronce na pewno nie
zaszkodziłaby obecność sprężynki. Tylko czy wtedy nie straciłaby ona swojej
pewnej surowości i rosyjskiego klimatu czyli cech, które utożsamiamy właśnie z
tym modelem? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam wam a ja nadal cieszę się z
mojego pierwszego egzemplarza do budżetowej kolekcji. Amfibia SE 100 przypasowała
mi na tyle, że początkowe plany jej modowania zostały porzucone a mi chodzi już
po głowie zakup kolejnego budżetowego Vostoka.
Świetna recenzja! Co do modowawnia to właśnie mam przerobioną beczkę na ręku :) Polecam-ministry czy beczka potrafią genialnie wyglądać z nowym bezelem, sam myślę ostatnio intensywnie nad zakupem jeszcze jakiegoś współczesnego ruska i przerobieniem.
OdpowiedzUsuńBeautiful pictures, and nice review! If you still have this watch, and ever decide to sell it, please contact me! Cheers.
OdpowiedzUsuń"theretroshave" on watchuseek.com
OdpowiedzUsuń