Rubicon RN10A90 (data testu 12.2014)
Końcówka roku to czas sprzyjający
analizom i podsumowaniom tego co już za nami. W moim przypadku był to bardzo
pracowity rok, w którym wydarzyło się sporo i który mogę nazwać niemal przełomowym.
Większość planów zawodowych udało mi się szczęśliwe zrealizować, a niektóre
nawet z małą nawiązką. Niestety, moje spore zaangażowanie w pracę spowodowało,
że na zegarki czasu nie było za wiele, a ostatnie poczynione inwestycje zmusiły
mnie nawet do lekkiego przewietrzenia mojej kolekcji. Ale spokojnie, z tego
hobby na pewno się nie wyleczę ;)
Jak czas podsumowań to czas
podsumowań. Pomimo braku czasu z punktu widzenia mojego bloga zegarkowego to
także nie był zły rok. W końcu dorobiłem się fanpage’a na Facebook’u, a i kilka
zegarków przez moje ręce się przewinęło, czego efektem były pojawiające się dość
systematycznie kolejne wpisy – chociaż też muszę się przyznać, że na kilka
recenzji czasu zabrakło. Także dzięki uprzejmości sklepu Zegarki Zielona Góra
miałem pierwszy raz przyjemność przetestować urządzenie około zegarkowe jakim
jest Rotomat firmy SPIN-R. Licznik odwiedzin przekroczył dla mnie magiczną
liczbę 50k odsłon, co uważam za całkiem niezły wynik - choć pewnie dla
szafiarek to liczba raczej godna pożałowania ;). Analizując statystyki i
popularność moich wpisów doszedłem do jeszcze jednego dość zaskakującego
wniosku. Okazuje się, że najczęściej czytanym postem nie są jakby się można
było spodziewać recenzje królujących u nas na sklepowych półkach Tissotów czy
Certin, a przypadkowy opis zegarka Emporio Armanii. Kolejne miejsce w
statystyce zajmuje wpis o zegarku, którego w końcu nie przetestowałem czyli o
produkcie firmy Nautec no Limit. Jakie
płyną z tego wnioski? Takie, że jako użytkownicy forów o tematyce zegarkowej
jesteśmy trochę oderwaniu od rzeczywistości typowego zegarkowego laika.
Jeżeli spojrzymy na statystyki
Google, czy szukane frazy allegro okazuje się, że większość normalnych ludzi
szuka zegarków tanich traktując je jako zwykły przedmiot użytkowy, który poza
pokazywaniem godziny ma po prostu ładnie wyglądać. Przekłada się to także na
sporą dostępność wszelakich bardzo budżetowych zegarkowych tworów. Czy jednak
wśród taniej przysłowiowej chińszczyzny można znaleźć coś ciekawego, co może
zainteresować przyszłego nabywcę zegarkowym hobby? O tym chciałem przekonać się
na własnej skórze, a dzięki uprzejmości jednego z kolegów z forum Czwarty
Wymiar nie musiałem przekonywać się za własne pieniądze ;). (Alamos – Krzychu –
w tym miejscu wielkie dzięki za użyczenie zegareczka do testów! ). I tak w moje
ręce trafił rzadko widywany na fotach produkt dość kontrowersyjnej firmy jaką
jest Rubicon.
O samej marce w sieci nie można
za wiele znaleźć. Jej dystrybutorem (czytaj firmą zamawiającą produkty w
Chinach pod własnym logo) jest firma MR z Katowic, która to jest także
właścicielem marki Bisset (i to te produkty wzbudzają głównie kontrowersje). Są
to zegarki bazujące na mechanizmach Ronda oraz Miyota, które mają oferować
atrakcyjne wzornictwo, wysoką jakość wykonania przy zachowaniu dwuletniej
gwarancji polskiego dystrybutora. Nie pozostaje mi nic innego niż przekonać się
na własnym nadgarstku jak to z tymi produktami jest.
Pierwsze co rzuca się w oczy
spoglądając na testowanego RN10A90 to niespotykany design jego tarczy. Ciekawie
została dobrana tutaj kolorystyka szarego groszkowanego środka, który to
stanowi miły dla oka kontrast względem giloszowanego czarnego ringu z
nałożonymi polerowanymi indeksami godzinowymi. Niestety tu należy zauważyć, że
po bliższym oględzinach można mieć do ich wykonania drobne zastrzeżenia. Czarny
wewnętrzny ring ze skalą minutową także tworzy ciekawy optyczny dystans
pomiędzy kopertą i tarczą i w przeciwieństwie do wielu projektów jest on dość
czytelny. Bardzo pozytywne odczucia budzi wkomponowany totalizator wskaźnika
dwudziestoczterogodzinnego, wykonany za pomocą dwóch różnych zdobień. Nie
zapomniano tu także o białym okienku datownika na godzinie trzeciej.
Uzupełnienie dość spójnego projektu stanowią pasujące, ładne polerowane
wskazówki, godzinowa i minutowa z widocznym przełamaniem i minimalnym biały
paskiem warstwy luminescencyjnej. Wstawki masy świecącej nie zabrakło również
na wskazówce dwudziestoczterogodzinnej i
sekundowej, której to grot zaznaczono dodatkowo czerwonym kolorem. Niestety, czarny
kolor tarczy dość mocno tłumi widoczność tego akcentu.
Tarcza zastała schowana pod
płaskim mineralnym szkłem stanowiącym zwieńczenie w całości polerowanej koperty.
Poza jej dość specyficznym kształtem w oczy głównie rzucają się nietypowe,
ruchome uszy. Ten dość interesujący patent gwarantuje nam całkiem dobre
dopasowanie 42 milimetrowego zegarka do niemal każdego kształtu nadgarstka. Niestety
wspominając już o uszach należy wspomnieć także o mocowaniu w nich paska, a w
przypadku tego modelu producent przewidział jego montaż za pomocą dwóch
teleskopów. To rozwiązanie powoduje
niestety, że niełatwo jest zamontować tu inny niż oryginalny pasek, a o fakcie
tym przekonałem się na własnej skórze, szukając sensownej alternatywy pasującej
do tych dość nietypowych uszu. Zresztą jak widać na zdjęciach korzystając tylko
z jednego teleskopu powstaje dość wyraźna przerwa pomiędzy paskiem a kopertą,
która w moim odczuciu nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Samo wykonanie koperty nie
wzbudza żadnych negatywnych emocji ale uczciwie trzeba przyznać, że nie jest to
też produkt klasy high end.
Za napęd opisywanego Rubicona
odpowiada sprawdzona konstrukcja firmy citizen czyli Miyota 8217. Posiadający
21 kamieni łożyskujących mechanizm pracuje z częstotliwością 3Hz i gwarantuje nam
przeszło 40 godzinną rezerwę chodu. Poza datownikiem i wskaźnikiem 24 godzinnym
mechanizm posiada także możliwość ręcznego dokręcania sprężyny. Niekwestionowaną
zaletą zastosowanego tego właśnie mechanizmu jest jego prostota, która to
gwarantująca długowieczne działanie i ewentualny bezproblemowy tani serwis. Należy
jednak także tu wspomnieć o typowej bolączce miyoty z serii 8217 związanej z nie
zawsze przyjemnie płynącą sekundą. Pracującą konstrukcję citizena możemy
pooglądać przez szklaną witrynę znajdującą się w zakręcanym deklu, choć nie jest
to widok zbytnio urodziwy.
Testowany Rubicon okazuje się
dość nietypowym zegarkiem, którego ciężko jest jednoznacznie zdefiniować.
Pomimo uniwersalnej kolorystki, sensownego rozmiaru, ciekawej tarczy oraz
nietypowej koperty ze specyficznymi uszkami muszę uczciwie przyznać, że
osobiście nie bardzo przypadł mi on do gustu. Co jest tego przyczyną – w sumie
nie jestem w stanie stwierdzić. Pomimo, że każdy z elementów osobno nie
prezentuje się źle, to całościowo czegoś tu zabrakło. Oczywiście, nie oznacza
to, że projekt ten nie może się nie podobać, bo nawet mi podczas testów zdarzyło
się, że paru znajomych z zaciekawieniem zapytało mnie się, co nowego mam na
nadgarstku .
Dochodząc do podsumowania mojej
przygody z RN10A90 warto jest zadać pytanie czy jest to produkt wart
zainteresowania? Niestety, odpowiedź nie jest tu tak prosta i oczywista. Większość
miłośników sztuki zegarmistrzowskiej na produkt marki Rubicon nie zwróci nawet
uwagi, tylko czy słusznie? Poza stroną wizualną, którą każdy ocenić musi sam,
należy zauważyć, że od strony technicznej do produktu Rubicona nie specjalnie
można się doczepić. Za kwotę około 400 PLN otrzymujemy dobry produkt, pochodzący
z polskiej dystrybucji, z polską gwarancją, oraz bazujący na sprawdzonym mechanizmie,
który niczym nie ustępujący produktom ze swojego przedziału cenowego. Oczywiście,
w cenie tej można już także szukać zegarków marek takich jak Seiko, Orient czy
Lorus, które wydają się lepszym wyborem. Należy jednak zaznaczyć, że nie będą
one jednak drastycznie jakościowo odbiegać od produktu Rubicona, i także im zdarza
się mieć drobne niedociągnięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz