niedziela, 28 grudnia 2014

Rubicon RN10A90


Rubicon RN10A90 (data testu 12.2014)
 
Końcówka roku to czas sprzyjający analizom i podsumowaniom tego co już za nami. W moim przypadku był to bardzo pracowity rok, w którym wydarzyło się sporo i który mogę nazwać niemal przełomowym. Większość planów zawodowych udało mi się szczęśliwe zrealizować, a niektóre nawet z małą nawiązką. Niestety, moje spore zaangażowanie w pracę spowodowało, że na zegarki czasu nie było za wiele, a ostatnie poczynione inwestycje zmusiły mnie nawet do lekkiego przewietrzenia mojej kolekcji. Ale spokojnie, z tego hobby na pewno się nie wyleczę ;)

 
Jak czas podsumowań to czas podsumowań. Pomimo braku czasu z punktu widzenia mojego bloga zegarkowego to także nie był zły rok. W końcu dorobiłem się fanpage’a na Facebook’u, a i kilka zegarków przez moje ręce się przewinęło, czego efektem były pojawiające się dość systematycznie kolejne wpisy – chociaż też muszę się przyznać, że na kilka recenzji czasu zabrakło. Także dzięki uprzejmości sklepu Zegarki Zielona Góra miałem pierwszy raz przyjemność przetestować urządzenie około zegarkowe jakim jest Rotomat firmy SPIN-R. Licznik odwiedzin przekroczył dla mnie magiczną liczbę 50k odsłon, co uważam za całkiem niezły wynik - choć pewnie dla szafiarek to liczba raczej godna pożałowania ;). Analizując statystyki i popularność moich wpisów doszedłem do jeszcze jednego dość zaskakującego wniosku. Okazuje się, że najczęściej czytanym postem nie są jakby się można było spodziewać recenzje królujących u nas na sklepowych półkach Tissotów czy Certin, a przypadkowy opis zegarka Emporio Armanii. Kolejne miejsce w statystyce zajmuje wpis o zegarku, którego w końcu nie przetestowałem czyli o produkcie firmy Nautec no Limit.  Jakie płyną z tego wnioski? Takie, że jako użytkownicy forów o tematyce zegarkowej jesteśmy trochę oderwaniu od rzeczywistości typowego zegarkowego laika.
 
Jeżeli spojrzymy na statystyki Google, czy szukane frazy allegro okazuje się, że większość normalnych ludzi szuka zegarków tanich traktując je jako zwykły przedmiot użytkowy, który poza pokazywaniem godziny ma po prostu ładnie wyglądać. Przekłada się to także na sporą dostępność wszelakich bardzo budżetowych zegarkowych tworów. Czy jednak wśród taniej przysłowiowej chińszczyzny można znaleźć coś ciekawego, co może zainteresować przyszłego nabywcę zegarkowym hobby? O tym chciałem przekonać się na własnej skórze, a dzięki uprzejmości jednego z kolegów z forum Czwarty Wymiar nie musiałem przekonywać się za własne pieniądze ;). (Alamos – Krzychu – w tym miejscu wielkie dzięki za użyczenie zegareczka do testów! ). I tak w moje ręce trafił rzadko widywany na fotach produkt dość kontrowersyjnej firmy jaką jest Rubicon.
 
O samej marce w sieci nie można za wiele znaleźć. Jej dystrybutorem (czytaj firmą zamawiającą produkty w Chinach pod własnym logo) jest firma MR z Katowic, która to jest także właścicielem marki Bisset (i to te produkty wzbudzają głównie kontrowersje). Są to zegarki bazujące na mechanizmach Ronda oraz Miyota, które mają oferować atrakcyjne wzornictwo, wysoką jakość wykonania przy zachowaniu dwuletniej gwarancji polskiego dystrybutora. Nie pozostaje mi nic innego niż przekonać się na własnym nadgarstku jak to z tymi produktami jest.
 
Pierwsze co rzuca się w oczy spoglądając na testowanego RN10A90 to niespotykany design jego tarczy. Ciekawie została dobrana tutaj kolorystyka szarego groszkowanego środka, który to stanowi miły dla oka kontrast względem giloszowanego czarnego ringu z nałożonymi polerowanymi indeksami godzinowymi. Niestety tu należy zauważyć, że po bliższym oględzinach można mieć do ich wykonania drobne zastrzeżenia. Czarny wewnętrzny ring ze skalą minutową także tworzy ciekawy optyczny dystans pomiędzy kopertą i tarczą i w przeciwieństwie do wielu projektów jest on dość czytelny. Bardzo pozytywne odczucia budzi wkomponowany totalizator wskaźnika dwudziestoczterogodzinnego, wykonany za pomocą dwóch różnych zdobień. Nie zapomniano tu także o białym okienku datownika na godzinie trzeciej. Uzupełnienie dość spójnego projektu stanowią pasujące, ładne polerowane wskazówki, godzinowa i minutowa z widocznym przełamaniem i minimalnym biały paskiem warstwy luminescencyjnej. Wstawki masy świecącej nie zabrakło również na wskazówce  dwudziestoczterogodzinnej i sekundowej, której to grot zaznaczono dodatkowo czerwonym kolorem. Niestety, czarny kolor tarczy dość mocno tłumi widoczność tego akcentu. 
 
Tarcza zastała schowana pod płaskim mineralnym szkłem stanowiącym zwieńczenie w całości polerowanej koperty. Poza jej dość specyficznym kształtem w oczy głównie rzucają się nietypowe, ruchome uszy. Ten dość interesujący patent gwarantuje nam całkiem dobre dopasowanie 42 milimetrowego zegarka do niemal każdego kształtu nadgarstka. Niestety wspominając już o uszach należy wspomnieć także o mocowaniu w nich paska, a w przypadku tego modelu producent przewidział jego montaż za pomocą dwóch teleskopów.  To rozwiązanie powoduje niestety, że niełatwo jest zamontować tu inny niż oryginalny pasek, a o fakcie tym przekonałem się na własnej skórze, szukając sensownej alternatywy pasującej do tych dość nietypowych uszu. Zresztą jak widać na zdjęciach korzystając tylko z jednego teleskopu powstaje dość wyraźna przerwa pomiędzy paskiem a kopertą, która w moim odczuciu nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Samo wykonanie koperty nie wzbudza żadnych negatywnych emocji ale uczciwie trzeba przyznać, że nie jest to też produkt klasy high end.  
 
Za napęd opisywanego Rubicona odpowiada sprawdzona konstrukcja firmy citizen czyli Miyota 8217. Posiadający 21 kamieni łożyskujących mechanizm pracuje z częstotliwością 3Hz i gwarantuje nam przeszło 40 godzinną rezerwę chodu. Poza datownikiem i wskaźnikiem 24 godzinnym mechanizm posiada także możliwość ręcznego dokręcania sprężyny. Niekwestionowaną zaletą zastosowanego tego właśnie mechanizmu jest jego prostota, która to gwarantująca długowieczne działanie i ewentualny bezproblemowy tani serwis. Należy jednak także tu wspomnieć o typowej bolączce miyoty z serii 8217 związanej z nie zawsze przyjemnie płynącą sekundą. Pracującą konstrukcję citizena możemy pooglądać przez szklaną witrynę znajdującą się w zakręcanym deklu, choć nie jest to widok zbytnio urodziwy. 
 
Testowany Rubicon okazuje się dość nietypowym zegarkiem, którego ciężko jest jednoznacznie zdefiniować. Pomimo uniwersalnej kolorystki, sensownego rozmiaru, ciekawej tarczy oraz nietypowej koperty ze specyficznymi uszkami muszę uczciwie przyznać, że osobiście nie bardzo przypadł mi on do gustu. Co jest tego przyczyną – w sumie nie jestem w stanie stwierdzić. Pomimo, że każdy z elementów osobno nie prezentuje się źle, to całościowo czegoś tu zabrakło. Oczywiście, nie oznacza to, że projekt ten nie może się nie podobać, bo nawet mi podczas testów zdarzyło się, że paru znajomych z zaciekawieniem zapytało mnie się, co nowego mam na nadgarstku . 
 
Dochodząc do podsumowania mojej przygody z RN10A90 warto jest zadać pytanie czy jest to produkt wart zainteresowania? Niestety, odpowiedź nie jest tu tak prosta i oczywista. Większość miłośników sztuki zegarmistrzowskiej na produkt marki Rubicon nie zwróci nawet uwagi, tylko czy słusznie? Poza stroną wizualną, którą każdy ocenić musi sam, należy zauważyć, że od strony technicznej do produktu Rubicona nie specjalnie można się doczepić. Za kwotę około 400 PLN otrzymujemy dobry produkt, pochodzący z polskiej dystrybucji, z polską gwarancją, oraz bazujący na sprawdzonym mechanizmie, który niczym nie ustępujący produktom ze swojego przedziału cenowego. Oczywiście, w cenie tej można już także szukać zegarków marek takich jak Seiko, Orient czy Lorus, które wydają się lepszym wyborem. Należy jednak zaznaczyć, że nie będą one jednak drastycznie jakościowo odbiegać od produktu Rubicona, i także im zdarza się mieć drobne niedociągnięcia.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz