G. Gerlach – Żubr (zegarek forumowy ChinaWatches 2013) - data zakupu: 10.2014
Stało się. Po prawie 19 miesiącach od
pierwszych zalążków dyskusji o projekcie zegarka forumowego na rok 2013
historycznego już forum Chinawatches światło dzienne ujrzał w końcu finalny
produkt o mocno polsko brzmiącej nazwie - Żubr. Przeszło półtora roku to sporo
czasu i wiele się w tym okresie zdążyło wydarzyć (jak choćby już wspomniana
zmiana nazwy forum Chinawatches na Czwarty-wymiar), warto więc zadać pytanie
czy opłacało się czekać? Tym razem nie będę nikogo trzymał w niepewności i od
razu odpowiem, że zdecydowanie tak! A dlaczego – o tym mam nadzieję przekonać
was poniższym opisem.
To, że Żubr będzie projekt w stu
procentach dla mnie wiedziałem już od momentu, w którym powstała koncepcja
zastosowania mechanicznego chronografu. Wystarczy jedno spojrzenie na moją
kolekcję aby domyślić się, że jest to właśnie moja ulubiona kompilacja
zegarkowa. Stąd też w przypadku tego projektu od początku dość aktywnie
uczestniczyłem we wszelakich dyskusjach mających na celu posunięcie realizacji
do przodu, a wszelkie „innowacyjne” pomysły przyjmowałem z wielkim entuzjazmem.
Kierunek w którym potoczył się ten projekt wprost idealnie wpisał się w moje
oczekiwania, bo chronograf typu bullhead wraz z charakterystyczną
czerwono-budyniową kolorystyką był czymś czego na pewno nie mogło zabraknąć i w
mojej kolekcji.
Wykonawcą zegarka jak i poprzedniego „forumowca”
CW jest fundacja G. Gerlach, której to założyciele są także aktywnymi użytkownikami
tegoż forum. Z ich projektami miałem przyjemność obcować od niemal początki ich
istnienia, W moim zbiorze nadal znajduje się ich pierwszy komercyjny produkt
czyli Sokół, a także długo posiadałem FOKĘ (czyli poprzedniego forumowca). Oba
zegarki dały mi obraz tego czego mogłem się także spodziewać i po tym projekcie
– i tu nic bardziej mylnego! Długi okres oczekiwania przełożył się bezpośrednio
także na jakość dzięki czemu w tym aspekcie Żubr zawiesił poprzeczkę na prawdę
wysoko!
Po otrzymaniu w końcu przesyłki i
rozpakowaniu paczki moim oczom ukazał się ciekawe drewniane pudełku z logo
producenta oraz wygrawerowaną nazwą Żubr. W środku, w jednej z dwóch przegródek
znalazły się również: woreczek podróżny, przyrząd do zmiany paska oraz
gratisowy drugi szklany dekielek. Do zestawu dołączono także certyfikat, pełniący
również funkcję instrukcji obsługi. Trzeba przyznać, że szkatułka naprawdę robi
świetne wrażenie.
Chwytając w końcu w rękę wyczekiwanego forumowca
na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech – a to jest dobry znak. Pierwszym
zaskoczeniem po przymiarce były niewielkie rozmiary specyficznej dwuczęściowej
koperty wynoszące 48mm od ucha do ucha, przy 40mm średnicy oraz 15mm wysokości,
które to również bezpośrednio przełożyły się na jego niewielką wagę. Drugim
zaskoczeniem – pomimo, że jest to chronograf o dość sporej wysokości to na
nadgarstku w ogóle jej nie odczuwamy, a to dzięki świetnemu wyprofilowaniu samej
koperty. Ciekawe wrażenie sprawia połączenie polerowanych boków koperty z dwoma
rodzajami szczotkowań – promienistych w górnej i podłużnych w dolnej części
koperty, które to nadają lekko wintydżowego charakteru.. Sygnowana koronka wraz
z wygodnymi przyciskami chronografu znalazły się u góry zegarka, czyli w charakterystycznym
dla Bullheadów miejscu. Nietypowy wygląd odbił się niestety na ergonomii i
pomimo sporej wielkości koronki operowanie nią do łatwych i przyjemnych nie
należy. Całość koperty wieńczy szafirowe szkło z mocną wewnętrzną powłoką antyrefleksyjną.
To co najbardziej mi się podoba w
przypadku zegarków wyposażonych w chronograf to gwarancja, że na tarczy będzie
się coś działo i oczywiście w przypadku Żubra nie mogło być inaczej. Pierwsze jednak
na co zwraca się uwagę spoglądając na Żubra to zastosowana w nim niespotykana
kolorystyka. Połączenie bordowego koloru tarczy i ringu wewnętrznego z
budyniowym kolorem nadruków i subtarczek wygląda rewelacyjnie, a festiwal
koloru uzupełniają nakładane srebrne indeksy godzinowe nad którymi znalazły się
kropki z masy luminescencyjnej. Przy tarczy warto zatrzymać się na dłuższą chwilę
przy samych totalizatorach – górnego od chronografu oraz dolnego od małej sekundy
, które to zostały wykonane podobnie jak to ma miejsce w przypadku Hamiltona
Pan Europ. Ich przestrzenny kształt kolokwialnie mówiąc robi kawał roboty.
Zastosowane wskazówki pasają swoim charakterem do całości projektu, choć w moim
odczuciu mała sekunda oraz wskazówka od minutnika stopera mogłyby być ciut
krótsze. Godzinowa i minutowa zostały wykonane z przełamaniem oraz wypełnione masą
luminescencyjną, która wraz z punktami nad indeksami pozwala na spokojny odczyt
godziny po jeszcze kilku godzinach od naświetlenia, jednak na efekt świecenia
jak w Seiko nie ma co liczyć.
Osobom, które czytały moje wcześniejsze
recenzje zastosowany mechanizm powinien być dobrze znany, bo za napęd Żubra
odpowiada mechaniczny chronograf Seagull o symbolu ST-1901. Wyposażona w koło
kolumnowe, bazująca na 20 kamieniach łożyskujących konstrukcja pracuje z częstotliwością
3Hz czyli 21600 pół-wahnięć na godzinę, a przy pełnym naciągu sprężyny powinien
on zagwarantować nam rezerwę chodu na poziomie 42 godzin (z włączonym modułem
chronografu ok. 37 godzin). Niestety, nie posiada on funkcji stop sekundy co
jednak w przypadku zegarków mechanicznych przy ich dokładności specjalnie mi
nie przeszkadza. To co zawsze warto podkreślić to w przypadku mechanizmu ST-19
to jego ponadprzeciętną urodę, którą w przypadku Żubra podziwiać będziemy mogli
zakładając załączony do zestawu drugi gratisowy dekielek. Osobiście jednak
wolałem pozostawić Żubra w oryginalnej konfiguracji z pełnym deklem na którym
poza rysunkiem żubra mamy również informacje o numerze limitacji i klasie
wodoszczelności wynoszącej WR100.
Miłym zaskoczeniem okazuje się
zamontowany w dwudziesto-dwu milimetrowych uszkach miękki, gładki, lekko
zwężany, czarny pasek typu Rally. Charakterystyczne wycięte trzy dziury podkreślają
sportowy charakter zastosowanego mechanizmu oraz gwarantują przy tym namiastkę
komfortu w upalne dni. Całość wieńczy szczotkowana klamerka na której także
znalazło się logo marki.
Paradoksalnie pomimo nietuzinkowych kolorów
i ekstrawaganckiej stylistyki Żubr okazuje się zegarkiem wyjątkowo uniwersalnym.
Dobre proporcje w połączeniu z sensownymi wymiarami pozwalają bezstresowo założyć
go zarówno do wąskich mankietów casualowych koszul jak i do grubych zimowych
swetrów, a zakładając odpowiedni sportowy pasek może on również stanowić wesoły
dodatek do wakacyjnego ubioru. Zresztą, jest to wyjątkowo wdzięczny obiekt do „paskowania”,
bo niczym kameleon, w zależności od zastosowanego ubrania dostosuje się do
niemal każdej sytuacji. A to czego możemy być pewni to fakt, że niezależnie od
aktualnego ubioru jego kontrowersyjne kolory i kształty zawsze zagwarantują nam
spojrzenia osób postronnych.
Także cena projektu okazała się
pozytywnym zaskoczeniem. Żubr a także jego komercyjny odpowiednik czyli Sokół
1000 są świetnymi przykładami na to, że da się kupić dobrze wykonane
mechaniczne chrono w cenie poniżej dwóch tysięcy – a wierzcie mi, że w
przypadku tanich mechanicznych chronografów wiem co mówię. Póki co polski
produkt bezpośredniej konkurencji na rynku po prostu nie ma. Większość dostępnych
zegarków, które także bazują na chińskim ST-19 wykonana jest wyczuwalnie gorzej
(mowa o produktach Alphy, Ingersoll’a czy Lew&Hue) a te, które mogłyby
konkurować jakością kosztują po prostu więcej (np Magrette). Także rosyjska
konkurencja ma tutaj niewiele do zaoferowania. Ceny chronografów opartych o
leciwe już 3133 dawno zrównały się z polskim produktem i niejednokrotnie zbliżając
się one do szwajcarskiej konkurencji, przy tym nadal często zapominając o
dobrodziejstwie szafirowego szkła. W tym aspekcie o szwajcarskiej konkurencji
tym ciężej cokolwiek sensownego napisać, gdyż ceny najtańszych alpejskich
chronografów bazujących na ecie C01.211 mocno przekraczają granicę 2k (pomijam
tutaj plastikowego Swatch’a). Będąc już przy temacie kosztów warto wspomnieć też
o różnicy w ceny pomiędzy Żubrem a komercyjnym projektem G.Gerlch czyli Sokole
1000. Jest to sytuacja o tyle nietypowa, że w przeciwieństwie do większość
wersji limitowanych innych producentów, które kosztują więcej od komercyjnego
produktu to w przypadku tego projektu po raz kolejny to wersja wykonana dla
forum jest tańsza od ogólnodostępnego modelu (dzięki chłopaki za takie podejście).
Należy też zdać sobie sprawę, że Żubr
jest zegarkiem robionym przez pasjonatów dla pasjonatów, stąd nic tu nie jest
tak proste i oczywiste. Jego niemal każdy element był tematem długich dyskusji
na forum, stąd i moja ocena tego projektu jest mocno subiektywna a i ciężko
doszukać mi się sensownych wad. Starając się jednak zachować chłodny dystans i
odnaleźć jego bolączki pierwsze co przychodzi mi na myśl to koronka. Jej
umiejscowienie wynikające ze specyfiki projektu w połączeniu z zastosowanym
mechanizmem powodują, że raz na dwa dni należy jej użyć – a wierzcie mi - jest
to ciężkie zadanie. Pomóc ma specjalna silikonowa nakładka, która będzie
dostarczana wraz z Żubrem i Sokołem 1000, jednak osoby niebędące miłośnikami na
pewno mogą na to narzekać. Paradoksalnie to co może również przeszkadzać to
mocno widoczna powłoka AR na szkle, której niebieska poświata dość mocno wpływa
na odbiór koloru tarczy. Zastanawiam się, czy nie lepiej wyglądałaby ona przez
szkło pozbawione warstwy antyrefleksyjnej aczkolwiek to jedynie luźne
dywagacje. Także estetów drażnić mogą minimalnie przydługie wskazówki na
subtarczkach ale jest to pewnego rodzaju kompromis wynikający z ich kształtu.
A jak Żubr wypada na tle pozostałych
stoperów z mojej kolekcji? Okazuje się, że całkiem nieźle i na pewno nie ma się
on czego wstydzić. Nietuzinkowy chronograf typu bullhead bez kompleksów może
stawać w szranki z Hamiltonem Pan Europ czy Aramndem Nicolttte TM7 – czyli
zegarkami kilkukrotnie droższymi. Jego niespotykana kolorystyka gwarantuje mi, że
raczej szybko się nie znudzi i ciężko będzie znaleźć dla niego jakiekolwiek
sensowne zastępstwo. W moim zbiorze stanowi on świetne uzupełnienie eleganckich
chronografów, którym niestraszne i bardziej formalne sytuacje. Podsumowując –
warto było czekać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz