sobota, 25 maja 2013

Rodina R005

Rodina R005 (data zakupu: 05.2013) Lista moich zegarkowych marzeń jest całkiem spora co niestety nie zawsze idzie w parze z zasobnością mojego portfela. W efekcie nie ma szans aby moja kolekcja rozwijała się w takim tempie jak przez ostatnie 2 lata. Pasja rządzi się jednak swoimi prawami a dzięki obserwacji pewnej grupy osób na forach zegarkowych określanych mianem ADHD zrodził się w mojej głowie pewien genialny w swej prostocie pomysł. Charakterystyczną cechą tej grupy jest wieczna rotacja w kolekcji oraz spontaniczne, nie zawsze przemyślane zakupy. Analizując ich zachowanie zadałem sobie pytanie czy nie warto czasem także pójść za głosem serca? Bo czy i wam nigdy nie zdarzyło pod wpływem impulsu zachwycić się jakimś zegarkiem? Mi niestety wiele razy…
Na swojej dotychczasowej drodze natrafiłem na kilka niedrogich, ciekawych, a czasem i kontrowersyjnych zegarków, które raczej nie uzupełnią mojej kolekcji. Stwierdziłem jednak, że mimo wszystko warto się na chwilę nad nimi zastanowić, wszak jak wiadomo człowiek nie jest nieomylny. Tym oto sposobem po sprzedaży Amfibi Classic, przeznaczając niewielką kwotę na swoją pasję będę chciał systematycznie testować niedrogie zegarki, które następnie poszukają nowego domku. O to aby nie zabrakło mi pomysłów skutecznie dbają tematy z nowymi nabytkami na forach zegarkowych, gdzie dziwnym trafem zawsze znajdzie się ktoś, kto wynajdzie jakiś interesujący model. Bauhausowy styl Nomosa nieprzerwanie wywiera na mnie spore wrażenie, a ich niebieski model Zurich już od dawna znajduje się na mojej liście życzeń. Niestety, jego niemała cena, uzasadniona co prawda inhauowym mechanizmem, póki co przekracza moje możliwości finansowe. W wakacje 2012 w nowych nabytkach na CW pojawił się dość zaskakujący produkt nic mi niemówiącej marki Rodina. Już na pierwszy rzut oka nie ma najmniejszych wątpliwości skąd producent czerpał inspirację dla tego modelu. Dodatkowo, jak to często bywa w przypadku chińskich marek – także i tym razem mamy styczność z „wirtualnym” producentem, bo analogicznie do recenzowanego Parnisa, brak jest tu jakiejkolwiek strony producenta czy katalogu produktów, a jedyne miejsce gdzie można kupić te zegarki to chińskie Taobao oraz pojedyncze strony pośredników. Także biała kolorystyka prezentowanego wówczas modelu nie do końca do mnie przemawiała. Z tego powodu Rodinę potraktowałem raczej jako kontrowersyjną ciekawostkę, chociaż trzeba przyznać, że szczęśliwi użytkownicy mocno chwalili chiński produkt. Po prawie roku od pierwszego kontaktu z Rodinką przypadkowo na stronie jednego z pośredników trafiłem na model R005 w całkowicie nowej kolorystyce. Charakterystyczna niebieska barwa od razu skojarzyła mi się z wymarzonym modelem Zurich. Chwila zawahania nad sensem zakupu wspomagana przez moje nowe podejście nie mogła zakończyć sie inaczej niż dodaniem produktu do koszyka. Nie ukrywam także, że mocnym argumentem była cena kształtująca się na poziomie 120$, którą to stanowi jedynie ułamek kwoty jaką musielibyśmy zostawić za protoplastę. Ostatnie potwierdzenie oraz dokonanie płatności paypalem spowodowało dobrze znane mi, miłe uczucie spełnienia. Nie pozostało mi nic innego niż czekać na kolejną bohaterkę recenzji. Po niecałych dwóch tygodnia szczęśliwe zastało mnie w skrzynce awizo. Podłużnie dobrze zabezpieczona paczka wróżyła, ze niestety nie będzie to znane mi z innych recenzji kwadratowe oryginalne pudełko. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast firmowego etui moim oczom ukazało się dobrze znane mi pudełko sea-gulla. Wszystko zaczyna jednak układać się w całość, jeżeli tylko spojrzymy przez przeszklony, zakręcany dekiel. Według dostępnych informacji, mechanizmem będącym sercem recenzowanej Rodiny jest Seagull ST-17 czyli zmodyfikowana, ulepszona wersja znanej ST-16 z dodaną komplikacją małej sekundy. Niestety w mechanizmie nie poprawiono najbardziej charakterystycznej cechy poprzedniczki – czyli dość głośno pracującego wahnika. Pozostawiono za to możliwość ręcznego dokręcania sprężyny zapominając jednak o funkcji stop sekundy. Niewątpliwą zaletą zastosowanego mechanizmu jest jego wielkość. To dzięki niej koperta ma niecałe 9mm grubości – i trzeba przyznać, że jest to bardzo dobrze wykonane 9mm. 3 częściowa w całości polerowana koperta o niewielkiej, bo 38mm średnicy wykonana jest bezbłędnie. Wszystkie krawędzie są ładnie obrobione i nie ma tu najmniejszego niedociągnięcia. Nawet powierzchnia między uszami jest wykonana perfekcyjnie. Także same uszy niepozostawianą złudzeń – tutaj nikt nie szedł na skróty a księgowy miał niewiele do gadania. Uzupełnienie stanowi sygnowana polerowana koronka wykonana na równie wysoki poziom. Nie ma wątpliwości, ze koperta jest bardzo mocnym atutem Rodiny. Minimalny rant lunety przykryty został płaskim szafirowym szkłem. Nie zastosowano na nim żadnej warstwy antyrefleksyjnej, co specjalnie w garniturowym zegarku do jakiego inspiruje Rodina nie przeszkadza. Pod nim ukryta została bardzo ascetyczna tarcza o dość specyficznym niebieskim kolorze. Producent zamiast zastosować popularny szlif słoneczny pokusił się o użycie farby typu metalik, dzięki czemu tarcza zmienia kolor w zależności od oświetlenia. Wszystko zostało wykonane bardzo dobrze, jednak sam odcień nie do końca trafił w mój gust. Na tarczy znalazł się także nadrukowane białe indeksy – niestety wykonane analogiczną czcionką do swojego pierwowzoru. Jedyne urozmaicenie stanowi wklęsła ryflowana subtarczka małej sekundy. Niestety, z powodu użycia wspomnianej wcześniej farby jej faktura jest prawie niewidoczna. W bauhausowym stylu wykonane zostały także proste stalowe wskazówki dopełniające całości projektu. Nie zapomniano też o malutkim elemencie, który dla mnie jest dość ważny – czyli napisie China made. Charakterystyczną cechą chińskich zegarków jest kiepskiej jakości pasek. Niestety i w tym przypadku producent nie odszedł od niechlubnej tradycji. Zastosowany 20mm zwężany brązowy pasek kolorystycznie może i pasuje do całości, jednak jego wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Brak jakiejkolwiek faktury, powoduje, że pasek „rysuje się” już od samego patrzenia. Jest on jednak bardzo miękki, a to z powodu niewielkiej grubości, w efekcie łatwo adaptuje się on do każdego nadgarstka Zwieńczenie stanowi stalowa, polerowana klamra, na której niestety zabrakło choćby firmowego logo. Tak dochodzimy do podsumowania recenzowanej Rodiny – a te przychodzi mi ze sporym trudem . Z jeden strony, za kwotę 120$ otrzymujemy świetnie wykonany produkt, w którym poza paskiem ciężko znaleźć słabe punkty. Automatyczny mechanizm, niewielka wysokość świetnie wykonanej koperty, niespotykany kolor oraz szafirowe szkło składa się na ciekawy garniturowy projekt. Jeżeli jednak spojrzymy na niego przez pryzmat protoplasty to z jego oceną mam spory problem. Pomimo, że koperta ma inne rozmiary, zastosowano niej inny mechanizm a na tarczy znalazło się logo producenta nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest to niemal kopia niemieckiego Nomosa. I tu dochodzimy do sporego dylematu moralnego – co jest kopią czy substytutem i kiedy ta cienka linia zostaje przekroczona. Nie od dzisiaj w świecie zegarkowym mamy styczność z kopiowaniem kultowych wzorców, gdzie najlepszym chyba przykładem jest sub rolexa, który w swojej ofercie posiada wielu znanych producentów. Sam noszę chińską Alphą, która jest także substytutem nieprodukowanego już modelu Officine Panerai. I o ile w wymienionych przypadkach nie mam z tym specjalnego problemu o tyle w przypadku Rodiny coś wewnątrz mnie mówi, że to jest chyba o jeden most za daleko. Jeżeli jednak oceniać ją bez dylematów moralnych, to jest to bardzo ciekawy zegarek. Niespotykana kolorystyka powoduje, że pasuje ona nie tylko do mankietów eleganckich koszul, a także źle nie wygląda w towarzystwie jeansów. Niewielkie wymiary oraz waga gwarantują nam także niezły komfort jej noszenia. W moim przypadku Rodina spowodował jeszcze jedno – wiem, że po kilku dniach spędzonych razem z mojej listy życzeń zniknął nomos. Ten kształt koperty nie specjalnie trafił w moje gusta i za to jej jestem wdzięczny. Jak widać, substytuty mają także swoje dobre strony, bo za ułamek ceny możemy się przekonać, czy dana stylistyka do końca nam odpowiada. Jeżeli więc nie macie takich problemów moralnych jak ja to z Rodiny na pewno będziecie zadowoleni.

4 komentarze:

  1. Nie lubię chińskich produkcji, ponieważ każdy zegarek kupiony ich wyrobu wywoływał u mnie alergię. Jednak wolę wydać trochę więcej i kupić zegarek na przykład tutaj http://www.zegarek.net/zegarki/meskie/index.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam

    Zapraszam do zapoznania się z naszą ofertą:

    www.sklepkirs.na.allegro.pl

    OdpowiedzUsuń